Wacław Gajewski

Urodzony 28 II 1911 w Krakowie. Studia na UW, doktorat (1937), asystent w Ogrodzie Botanicznym UW (1937–1946). Habilitacja (1946), profesor UW (1954). Staże zagraniczne w Montpellier (1946), Lund (1949), na Uniwersytecie Kalifornijskim i na Sorbonie. Inicjator powstania Zakładu Genetyki na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi UW (1958).

Genetyk, ewolucjonista; zajmował się systematyką eksperymentalną, głównie cytogenetyką roślin, oraz genetyką molekularną (badania nad strukturą genu i procesem mutacji), później także inżynierią genetyczną. Badacz ewolucji rodzaju kuklik (Geum).
Członek PAU (1950), PAN (1958). Dyrektor Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN (1967–1972), inicjator powstania Zakładu Genetyki Ogólnej PAN (1961). Sygnatariusz deklaracji założycielskiej (1978) i wykładowca Towarzystwa Kursów Naukowych.
Zmarł 12 XII 1997 w Warszawie.

Szczątki flory pierwotnej w jarze Dniestru, Kraków 1932; Genetyka, Warszawa 1947; Jak poznano prawa dziedziczności, Warszawa 1947; Przewodnik po Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1953; Genetyka ogólna i molekularna, Warszawa 1972.

D. Perkins, Wacław Gajewski, 1911–1997, „Fungal Genetics Newsletter” 2003; P. Węgleński, Profesor Wacław Gajewski, www.igib.uw.edu.pl (dostęp: 2.03.2016).

PIOTR WĘGLEŃSKI

WACŁAW GAJEWSKI

1911–1997

 

Wacław Gajewski był niewątpliwie najwybitniejszym polskim genetykiem drugiej połowy XX wieku. Wyjątkową pozycję zawdzięcza nie tylko swoim pracom naukowym, lecz także swojej postawie w czasach, gdy zajmowanie się genetyką równało się działalności opozycyjnej wobec komunistycznych władz Polski. Wynikało to z faktu, że genetyka w latach 40. i 50. była jedną z tych dziedzin nauki, które znalazły się na indeksie. Za sprawą agronoma Trofima Łysenki, w Związku Radzieckim zapanowała tzw. nowa biologia, której podstawą była wiara w dziedziczenie cech nabytych i samorództwo, a przy tym negowanie istnienia chromosomów i genów. Genetyka klasyczna została uznana za naukę idealistyczną, a jej twórcy, Mendel, Morgan i Weismann, za wrogów postępu. Łysenko, zręczny karierowicz i hochsztapler, potrafił przekonać Stalina, a później Chruszczowa, że jego nauka pozwoli na szybki rozwój rolnictwa i hodowli. Łysenkizm był zbiorem absurdalnych teorii. Były to jednak czasy, w których absurdalne teorie w najrozmaitszych dziedzinach nauki, a zwłaszcza w ekonomii, cieszyły się dużym powodzeniem i starano się je szybko wprowadzać w życie. Łysenkizm spowodował całkowity upadek nauk biologicznych i rolniczych w Związku Radzieckim, nie mówiąc już o tym, że wielu wybitnych uczonych genetyków zginęło w stalinowskich obozach. Należał do nich Nikołaj Wawiłow, wybitny specjalista od genetyki zbóż, któremu wyrok śmierci zamieniono na 20 lat łagru i który zmarł w 1943 roku w ciężkim więzieniu w Saratowie.

Nowa biologia dotarła także do Polski, gdzie znalazła się grupa uczonych, którzy bądź z przyczyn ideologicznych, bądź czysto koniunkturalnych propagowała łysenkizm i tropiła niewłaściwe, „imperialistyczne” poglądy. Większość polskich genetyków nawróciła się na „nową wiarę”. Zdarzały się przypadki publicznych samokrytyk włącznie z publicznym, demonstracyjnym darciem własnych publikacji naukowych, czy też wykupywaniem w księgarniach napisanych przez siebie podręczników, w których autor nieopatrznie opisywał wyklęte przez Łysenkę geny.

Gajewski był najwybitniejszym i jednym z bardzo niewielu polskich genetyków, którzy nie poddali się presji, nie zmienili swoich poglądów i nie przeszli na stronę „nowej biologii”. Za tego rodzaju postawę płaciło się w Polsce znacznie mniejszą, na szczęście, cenę niż w Związku Radzieckim. Gajewskiemu zakazano prowadzenia zajęć ze studentami, ale pozwolono na pracę w Ogrodzie Botanicznym. Polscy wyznawcy Łysenkizmu dalecy byli od krwiożerczości. Podejmowali nawet wysiłki, aby Gajewskiego „reedukować” i zorganizowali mu wycieczkę do Moskwy na spotkanie z samym Mistrzem. Po latach, w 1990 roku Gajewski opisał to spotkanie, w czasie którego Łysenko zapewniał swego rozmówcę, że gdyby ktoś wysterylizował wodę w wiejskim stawie, po czym cały staw hermetycznie odizolował od środowiska zewnętrznego, to i tak po jakimś czasie w stawie pojawiłyby się żaby, ryby, wodorosty i całe jego życie biologiczne odtworzyłoby się z materii nieożywionej. Gajewski wspominał, że uznał podejmowanie dyskusji na temat teorii samorództwa za bezsensowne.

W 1956 roku prof. Gajewski powrócił do prowadzenia wykładów na Uniwersytecie Warszawskim, początkowo wykładając botanikę, a później genetykę. Były to zajęcia nieco chaotyczne, ale prowadzone z zapałem i dotyczące najnowszych odkryć genetycznych, przez co cieszyły się wielkim powodzeniem. Wszystkim studentom biologii i rolnictwa w Polsce służyły pisane przez niego podręczniki. Niewielki początkowo Zakład Genetyki Uniwersytetu Warszawskiego i utworzony obok Zakład Genetyki PAN stały się ośrodkami odnowy genetyki w Polsce. Pozostając nadal związany z Uniwersytetem, uczony pełnił w latach 1967–1972 funkcję dyrektora Instytutu Biochemii Biofizyki PAN i w ten sposób mógł tym bardziej odgrywać ważną rolę w budowaniu nowoczesnej biologii molekularnej w Polsce.

Profesor rozpoczynał swoją karierę naukową jako botanik. Tytuł jego pierwszej pracy opublikowanej w roku 1932 brzmiał: Szczątki flory pierwotnej w jarze Dniestru. Jednakże bardzo szybko jego zainteresowania naukowe przeniosły się w stronę genetyki. Odbył cztery staże zagraniczne, w laboratoriach prof. Braun-Blanqueta w Montpellier (1946), prof. Muntzinga w Lund (1949) oraz w latach 50. u prof. Stebbinsa na Uniwersytecie Kalifornijskim w Davis i prof. Rizeta na Sorbonie. Początkowo zajmował się cytogenetyką roślin. Prace w tej dziedzinie, w szczególności nad rodzajem Geum, przyniosły mu największe uznanie. W późniejszych latach zajął się genetyką molekularną. Stworzył duży zespół, wykorzystujący jako model badawczy grzyb pleśniowy Ascobolus immersus i zajmujący się obserwacją zjawiska rekombinacji genetycznej oraz inny zespół, który również wykorzystywał jako model prosty organizm Aspergillus nidulans i badał mechanizmy genetycznej regulacji metabolizmu. Niezwykłe wyczucie kierunku, w jakim zmierza nauka światowa, było jedną z chyba najbardziej charakterystycznych cech działalności naukowej i dydaktycznej profesora. W drugiej połowie lat 70. prof. Gajewski zajął się raczkującą wówczas inżynierią genetyczną. Pamiętam, że gdy w roku 1975 powróciłem po rocznym stażu w Massachusetts Instiute of Technology, przywożąc informacje o nowo powstającej dziedzinie genetyki, profesor był pierwszym, który właściwie ocenił niezwykłe możliwości, jakie ta dziedzina stwarza i gorąco popierał rozwijanie jej na Uniwersytecie Warszawskim i w Instytucie Biochemii i Biofizyki PAN. Był też, razem z niżej podpisanym, autorem książki Inżynieria genetyczna, pierwszego polskiego opracowania poświęconego temu zagadnieniu.

Jedną z charakterystycznych cech prof. Gajewskiego był jego przyjacielski stosunek do studentów. W latach 50. i 60. relacje profesor-student, nawet na Uniwersytecie Warszawskim, były mocno sformalizowane. Gajewski stanowił tu wyjątek. Co roku organizował wspólne, kilkudniowe wyjazdy pracowników i studentów Zakładu Genetyki na Mazury lub w inne piękne miejsca, podczas których przy ognisku i piwie dyskutowało się o wszystkim, nie tylko o genetyce. Ze szkoły stworzonej przez prof. Gajewskiego wyszło wielu uczniów, którzy zarówno w Polsce, jak i na świecie aktywnie włączyli się w prace, które doprowadziły do wielkich odkryć naukowych lat 50. i 60., takich jak poznanie roli DNA i rozszyfrowanie kodu genetycznego i które sprawiły, że genetyka stała się podstawą nowoczesnej biotechnologii, nauki, której znaczenie dla przemysłu farmaceutycznego, medycyny i rolnictwa wydaje się nie do przecenienia.

Profesor Gajewski należał do wąskiej grupy polskich intelektualistów, która nie dbając o konsekwencje, odważnie występowała przeciwko polityce komunistycznych władz, podporządkowującym Polskę interesom partii i Związku Radzieckiego. Podpisał apel w sprawie konstytucji, a później wiele innych apeli. Bardzo szybko trafił na czarną listę władz, przez dłuższy czas nie mógł wyjeżdżać na konferencje zagraniczne. Był jednym z dwóch członków Polskiej Akademii Nauk (drugim był jego przyjaciel, Władysław Kunicki-Goldfinger), których nakazano internować w 13 grudnia 1981 roku. Na szczęście Gajewskiego nie zastano w domu i zdołał się ukryć do czasu, gdy na skutek interwencji władz Akademii Nauk rozkaz internowania cofnięto. Obaj profesorowie nie zaprzestali swojej „wywrotowej” działalności. Nieżyjący już, wybitny genetyk prof. Piotr Słonimski, opowiadał, że gdy w okresie stanu wojennego zorganizował we Francji, gdzie pracował, zbiórkę pieniędzy na stypendia dla polskich naukowców pozbawionych z przyczyn politycznych pracy, to kurierami przewożącymi pieniądze i ich dysponentami w kraju byli „Prokariont” i „Eukariont”. Za tymi pseudonimami (oznaczają one odpowiednio organizm niższy i wyższy) kryli się Władysław Kunicki-Goldfinger i Wacław Gajewski, którzy porozumiewali się ze Słonimskim, m.in. za pomocą kartek pocztowych, przy czym kartki z Pałacem Kultury i Wieżą Eiffela miały określone znaczenie. Warto dodać, że w Polsce skarbnikiem tej organizacji była nieodżałowana prof. Barbara Skarga, a jednym z beneficjentów, późniejszy premier RP, Jarosław Kaczyński.

Uczniowie i współpracownicy prof. Gajewskiego pracują nie tylko w kraju, wielu z nich odniosło duże sukcesy naukowe za granicą. Należą do nich Magda Konarska, Witold Filipowicz, Norman i Danuta Pieniążkowie, Brygida Berse, Ryszard Maleszka i wielu innych. Zarówno oni, jak i Ci, którzy pracują na polskich uniwersytetach i w polskich instytutach naukowych, odziedziczyli po prof. Gajewskim nie tylko pasję naukową. Pamiętają dobrze jego zaangażowanie w sprawy publiczne i alergiczny stosunek do głupoty w sprawach dotyczących nauki i nauczania. Nie wątpię, że gdyby profesor dożył obecnych czasów, to podobnie jak aktywnie zwalczał Łysenkizm i sprzeciwiał się działaniom władz komunistycznych, zwalczałby tak jeszcze niedawno lansowaną przez ministrów edukacji Giertycha i Orzechowskiego koncepcję kreacjonizmu, czy też poglądy na temat szkodliwości genetycznie modyfikowanych organizmów. Profesor Gajewski był bowiem przykładem uczonego, który nie tylko reprezentował bardzo wysoki poziom naukowy, lecz także śmiało angażował się w sprawy publiczne. Sądzę, że należał do grupy tych uczonych, z których Uniwersytet Warszawski powinien być szczególnie dumny.