Karol Koranyi

Urodzony 18 II 1897 we Lwowie. Studia na UJK we Lwowie i eksternistyczne na uniwersytecie w Wiedniu. Doktorat na UJK (1922), asystent tamże, habilitacja (1931), docent prywatny. Profesor UMK w Toruniu (1945), kierownik Katedry Historii Prawa na Zachodzie Europy (1946), prorektor (1947–1948), rektor (1948–1951). Profesor UW (1949), kierownik Katedry Powszechnej Historii Państwa i Prawa. Wykładowca Wojskowej Akademii Politycznej.

Historyk prawa; zajmował się historią prawa karnego (w powiązaniu z badaniami etnograficznymi), średniowiecznym prawem spadkowym i międzynarodowym oraz historią polityki i ustroju.
Kierownik Działu Bibliografii i Dokumentacji Instytutu Nauk Prawnych PAN (1958–1961). Członek m.in. Towarzystwa Naukowego Toruńskiego, Polskiego Towarzystwa Historycznego, Societe d’Histoire du Droit w Paryżu oraz Commission Internationale pour l’Histoire des Assemblees d’Etats. Członek komitetu redakcyjnego „Czasopisma Prawno-Historycznego”.
Zmarł 23 IX 1964 w Warszawie.

Czary i gusła przed sądami kościelnymi w Polsce w XV i w pierwszej połowie XVI wieku, Lwów 1928; Ze studiów nad międzynarodowymi traktatami w średniowieczu, Lwów 1936; Bibliografia historyczno-prawna za lata 1926–1936, t. I-II, Lwów 1938–1939; Bibliografia historyczno-prawna za lata 1937–1947 (współautorka Jadwiga Koranyi), t. I-II, Toruń 1953–1959; Powszechna historia państwa i prawa, t. I-IV, Warszawa 1965–1967.

K. Sójka-Zielińska, Karol Koranyi – ze wspomnień o Nauczycielu i Człowieku, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1998, z. 1, s. 139–150.

WITOLD WOŁODKIEWICZ

KAROL KORANYI

1897–1964

 

Profesor profesorów*

Karol Koranyi był jednym z tych dawnych profesorów, o których do dziś krążą legendy. Opowiadają o nim nie tylko ci, którzy bezpośrednio się z nim zetknęli, lecz również dzieci, a dziś i wnuki byłych studentów prof. Koranyiego. Był on również prawdziwym nauczycielem i mistrzem dla ówczesnych asystentów i adiunktów, którzy dziś zbliżyli się lub zbliżają do wieku, jaki miał Karol Koranyi, gdy nas pozostawił w roku 1964. Szkoda, że dziś tacy profesorowie praktycznie już nie istnieją.

Karol Koranyi rozpoczął wykłady na Uniwersytecie Warszawskim w roku 1949. W roku 1951 został dyrektorem (według ówczesnej terminologii kierownikiem) Instytutu Historyczno-Prawnego, powstałego jako pierwszy instytut na wydziale. Do roku 1952 rektor Koranyi (jak powszechnie nazywaliśmy go na Wydziale) dojeżdżał do Warszawy z Torunia. W roku 1952 przeniósł się ostatecznie do Warszawy, gdzie przez 13 lat – aż do śmierci – był związany ze stołecznym Uniwersytetem.

Zamieszkał wraz z małżonką – Jadwigą – najpierw przy ul. Filtrowej 67, a potem przy ul. Brzozowej 10. Podaję tu adresy mieszkań państwa Koranyich, gdyż miejsca te odegrały dużą rolę w tworzeniu warszawskiej szkoły Karola Koranyiego.

Gdy rozpoczynałem w roku 1948 studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Koranyi jeszcze na nim nie wykładał. Moje pierwsze spotkanie z Karolem Koranyim nastąpiło podczas posiedzeń Instytutu Historyczno-Prawnego, na które zacząłem uczęszczać na przedostatnim roku studiów. Karol Koranyi przewodniczył też posiedzeniu Instytutu, na którym jako student ostatniego roku wygłaszałem z wielkim wzruszeniem mój pierwszy referat poświęcony pracom Edoardo Volterry o koncepcji rzymskiego małżeństwa. Mój późniejszy promotor, prof. Edward Gintowt przez wiele tygodni pertraktował z dyrektorem Instytutu co do możliwości zorganizowania tego posiedzenia. Było mu to potrzebne jako argument przy staraniach o zatrudnienie w Zakładzie (kierowanym przez niezbyt dobrze urodzonego na tamte czasy profesora) nowego asystenta, co do którego ówczesna wydziałowa członkini egzekutywy partii nie miała też zbyt dobrego mniemania. Kilka tygodni po uzyskaniu, w grudniu 1952 roku, nominacji na asystenta w Seminarium Prawa Rzymskiego w Instytucie Historyczno-Prawnym, prof. Koranyi wręczył mi podpisaną przez siebie nominację powierzającą pełnienie funkcji Sekretarza Instytutu. Funkcja ta zobowiązywała mnie do ciągłego niemal kontaktu z profesorem. Kontakt ten polegał na załatwianiu bieżących spraw Instytutu, a przede wszystkim na konieczności obecności w Instytucie, gdy przebywał w nim Karol Koranyi.

Profesor Koranyi przebywał niemal wciąż na Uniwersytecie. Gdy nie widział w Instytucie swych młodszych współpracowników, potrafił czasem zwymyślać asystentów, a nawet adiunktów. Zły humor przechodził mu jednak niemal natychmiast i trudno było mieć do niego pretensje nawet wtedy, gdy użył wobec rozmówcy wyrażenia uchodzącego normalnie za grubiańskie.

Zakres zainteresowań naukowych Karola Koranyiego był niezmiernie szeroki. Jego ogromna wiedza i znajomość literatury były użyteczne praktycznie dla wszystkich pracowników Instytutu. Profesor Koranyi interesował się też rozwojem naukowym tzw. pracowników pomocniczych.

Sugerował tematy prac doktorskich. Powodowało to niekiedy zadrażnienia z niektórymi profesorami, którzy podejrzewali prof. Koranyiego o kaptowanie uczniów. Pamiętam z własnego podwórka jak bardzo przeżywał prof. Edward Gintowt fakt, że jego uczennica Krystyna Bukowska podjęła tematykę recepcji prawa rzymskiego w prawie polskim. Temat jej doktoratu, o Tomaszu Dreznerze, został zasugerowany przez prof. Koranyiego. Tematyka ta mieściła się w ramach inspirowanych przez niego badań nad dawnymi polskim pisarzami prawnikami1.

Również i mówiący te słowa zbierał przez pewien czas materiały do zasugerowanego mu przez prof. Koranyiego tematu dotyczącego romanistycznej glosy Jaskiera do Zwierciadła saskiego. Chociaż potem odszedłem od tego tematu, to jednak zasiane przez Karola Koranyiego zainteresowanie zagadnieniami recepcji powróciło po latach w studiach nad prawem rzymskim w okresie oświecenia.

Szczególną rolę w formowaniu młodych asystentów i aspirantów Uniwersytetu Warszawskiego miały cotygodniowe spotkania w kolejnych mieszkaniach państwa Koranyich: najpierw na ul. Filtrowej, z widokiem na stację filtrów, a potem na ul. Brzozowej, z widokiem na Wisłę.

Spotkania te miały charakter wtajemniczania w wiedzę historyczno-prawną. Patronowała im zawsze przyjazna i opiekuńcza pani Jadwiga Koranyiowa, podająca herbatę i ciasteczka. Z okazji uroczystości rodzinnych były urządzane też bardziej uroczyste przyjęcia okrapiane mocniejszymi napojami. Atmosfera tych spotkań była tak wspaniała, że nie potrafiła nas zrazić nawet słodka nalewka podawana do śledziowej zakąski. Najbardziej wiernymi uczestnikami tych spotkań byli: Katarzyna Sójka-Zielińska, Krystyna Bukowska, Grażyna Bałtruszajtys, Monika Senkowska, Helena Stolarska, Stanisław Salmonowicz, Stanisław Russocki, Witold Wołodkiewicz. Spośród tych ośmiu osób siódemka przeszła wszystkie etapy umożliwiające uzyskanie profesorskich tytułów.

Najbliższą uczennicą Karola Koranyiego była Katarzyna Sójka-Zielińska. Po ukończeniu w roku 1954 studium magisterskiego w Instytucie Historyczno-Prawnym Uniwersytetu Warszawskiego została przyjęta na tzw. studia aspiranckie. Pod kierunkiem Karola Koranyiego obroniła w roku 1960 doktorat na temat Fideikomisy familijne w prawie pruskim (w XIX i pocz. w. XX) (1962). Również temat jej pracy habilitacyjnej – bronionej w roku 1966, już po śmierci mistrza, pt. Prawne problemy podziałów gruntów chłopskich w Galicji na tle austriackiego ustawodawstwa agrarnego (1966), był inspirowany przez prof. Koranyiego.

Do młodszego pokolenia uczniów Karola Koranyiego (z Zakładu Powszechnej Historii Państwa i Prawa) należała też Grażyna Bałtruszajtys. Zaczęła ona uczęszczać na spotkania w domu państwa Koranyich jeszcze jako studentka, pomagająca w organizowaniu biblioteki IHP. Doktorat na temat Procedura cywilna w Galicji w II połowie XIX wieku obroniła w roku 1964, kilka miesięcy przed śmiercią promotora. Habilitację Sądownictwo Komisji Skarbowych w sprawach handlowych pisała już po śmierci Karola Koranyiego.

Uczestniczką spotkań na Filtrowej i Brzozowej była również Monika Senkowska. Współpracowała ona z prof. Koranyim, gdy pracował jeszcze w Instytucie Nauk Prawnych PAN. Karol Koranyi był promotorem jej pracy doktorskiej Kara więzienia w Królestwie Polskim w I-ej połowie XIX wieku (1961). Również temat jej pracy habilitacyjnej Donacje napoleońskie w Księstwie Warszawskim (1968) był zainspirowany przez prof. Koranyiego. W seminariach prof. Koranyiego brał również udział Stanisław Salmonowicz. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, uczeń prof. Michała Patkaniowskiego, Stanisław Salmonowicz został w roku 1956 przyjęty na studia aspiranckie w Instytucie Historyczno-Prawnym UW. Karol Koranyi był promotorem jego doktoratu na temat Krystian Bogumił Steiner (1745–1814) toruński prawnik i historyk – Studium z dziejów nauki prawa doby Oświecenia w Polsce (1962). Stanisław Salmonowicz habilitował się na podstawie pracy Prawo karne oświeconego absolutyzmu. Z dziejów kodyfikacji karnych przełomu XVIII/XIX wieku (1966). Zarówno zainteresowania naukowe Stanisława Salmonowicza, jak i jego późniejsze następstwo na Katedrze profesora w Toruniu, stawiają go wśród najbliższych uczniów Karola Koranyiego.

Wiernym uczestnikiem spotkań w mieszkaniach państwa Koranyich był również Stanisław Russocki – asystent w Zakładzie Historii Państwa i Prawa Polskiego. W roku 1960 obronił on doktorat na temat Prawnych form władania ziemią na Mazowszu od poł. XIV wieku do poł. XVI wieku. Pod wpływem Karola Koranyiego Stanisław Russocki rozszerzył zakres swych zainteresowań na inne kraje słowiańskie. Wyrazem tych zainteresowań była praca habilitacyjna Protoparlamentaryzm Czech do początku XV wieku (1973).

Również dwójka ówczesnych asystentów Zakładu Prawa Rzymskiego uczęszczała pilnie na spotkania w domu państwa Koranyich:

– Krystyna Bukowska z inspiracji prof. Koranyiego napisała doktorat o Tomaszu Dreznerze – polskim romaniście XVIII wieku (1960) oraz habilitację na temat Orzecznictwa krakowskich sądów wyższych w sprawach o nieruchomości miejskie w XVII-XVIII wieku (1967).

– Witold Wołodkiewicz, chociaż jego doktorat i habilitacja były czysto romanistyczne2, zawdzięczał wiele uwagom prof. Koranyiego gdy referował swe badania na jego seminarium. Również jego późniejsze zainteresowania prawem rzymskim w wieku oświecenia wiążą się z tematyką recepcji, tak bliską Karolowi Koranyiemu.

Jedynie piękna Jugosłowianka – Helena Stolarska – pracująca z profesorem Koranyim w Pracowni Bibliograficznej INP PAN, która referowała fragmenty przygotowywanej rozprawy doktorskiej, po śmierci profesora zniknęła z naukowego firmamentu.

Na spotkania w domach państwa Koranyich przychodził niekiedy Zbigniew Zdrójkowski, uczeń i asystent profesora z Torunia3. Po przejściu do Warszawy Karol Koranyi zabrał ze sobą Zbigniewa Zdrójkowskiego na adiunkta Instytutu. Zastąpił on na tym stanowisku poprzedniego adiunkta, Waldemara Voisé. Po śmierci prof. Koranyiego ówczesny docent Zdrójkowski powrócił do Torunia, gdzie przez wiele lat kierował katedrą Powszechnej Historii Państwa i Prawa.

W domu państwa Koranyich pokazywali się czasami byli uczniowie lub koledzy rektora Koranyiego z Torunia, profesorowie Stanisław Matysik4, Tadeusz Cieślak5 oraz Edmund Cieślak6.

Pojawiali się też czasem uczniowie Karola Koranyiego jeszcze z jego czasów lwowskich. Należy tu wspomnieć o:

– Waldemarze Voisé, będącym w początku lat 50. adiunktem Instytutu Historyczno-Prawnego, a potem prof. w Zakładzie Historii Nauki PAN. Ten niezmienie błyskotliwy, o ogromnym poczuciu humoru człowiek (który potrafił w początku lat 50. wygłaszać opinie i dowcipy, które mogły skończyć się źle tak dla opowiadającego, jak i dla słuchaczy) cieszył się wielką sympatią prof. Koranyiego;

– Ludwiku Sowińskim – adwokacie, organizatorze i kierowniku studiów zaocznych na Wydziale Prawa UW oraz adiunkcie w Zakładzie Powszechnej Historii Państwa i Prawa;

– Tadeuszu Malliku – pułkowniku, prowadzącym zajęcia z powszechnej historii państwa i prawa w Akademii Wojskowo-Politycznej (w czasie gdy wykładał tam Karol Koranyi), a następnie wykładającym na studium zaocznym Wydziału Prawa. Był on współautorem tomu V Historii państwa i prawa Polski;

– Otmarze Wandmayerze, który przez lata kierował Biblioteką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Nicią przewodnią tych krótkich wspomnień są miejsca spotkań osób związanych z Karolem Koranyim. Umiał on zainteresować i zgromadzić wokół siebie grupę osób, które potem kontynuowały jego szerokie zainteresowania naukowe. Zachowaliśmy wszyscy dla Karola Koranyiego sympatię i wdzięczność za tę inicjację w naukowym rzemiośle.

Juliusz Bardach

 

Ze wspomnień o Karolu Koranyim**

Karola Koranyiego poznałem w 1935 roku na VI Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich w Wilnie, którego byłem jednym z najmłodszych uczestników. Wraz ze swoim dawnym kolegą z UJK, wówczas docentem USB Janem Adamusem, byli na Zjeździe sekretarzami Sekcji II – Historii ustroju i prawa, której przewodniczył Stefan Ehrenkreutz. Profesor przygotował na Zjazd referat o wpływach prawa rzymskiego na Statuty litewskie, a mnie zalecił przygotowanie głosu w dyskusji. Jako najmłodszemu (byłem studentem II roku) obaj panowie docenci obowiązek protokółowania obrad zlecili mnie, co z przejęciem przez cały czas Zjazdu robiłem. Zapamiętałem tylko, że Koranyi miał duże poczucie humoru i chętnie opowiadał dowcipy, głównie związane ze środowiskiem uniwersyteckim. Na Zjeździe w przeciwieństwie do Adamusa, który miał aż trzy referaty, nie wystąpił z referatem, a zabrał jedynie krótko dwa razy głos w dyskusji, jak wynika z drukowanych protokółów Zjazdu. Już po wojnie, kiedy bliżej zapoznałem się z jego twórczością, a zwłaszcza z podręcznikiem uniwersyteckim powszechnej historii państwa i prawa jego pióra, mogłem się przekonać, że rozległa erudycja, encyklopedyczna wręcz wiedza szły u niego w parze z wstrzemięźliwością w zakresie uogólnień. Gdy odczuwał ich potrzebę chętnie zastępował powołaniem się na jakiś naukowy autorytet.

Moje następne spotkanie nastąpiło w pięć lat później we Lwowie, zimą 1939/1940 roku, kiedy Karol Koranyi, wówczas docent już na ukraińskim Uniwersytecie im. I. Franko, prowadził, wraz ze swoim prof. Przemysławem Dąbkowskim, wykłady z powszechnej historii państwa i prawa, przedmiotu, który zastąpił wykładaną na polskich uniwersytetach historię prawa na zachodzie Europy. Odwiedziłem go wówczas parę razy na Wydziale, gdzie obaj z prof. Dąbkowskim ułożyli sobie całkiem znośne modus vivendi z przybyłym z Kijowa dziekanem. Może dzięki temu, że dziekan doc. Nedbajło odczuwał szacunek wobec lwowskich profesorów i ich wiedzy, a były wśród nich obok wspomnianych historyków prawa takie znakomitości, jak karnik Juliusz Makarewicz czy cywilista Kamil Stefko.

Już na nieco innej płaszczyźnie zbliżyłem się do prof. Koranyiego w 1950 roku po podjęciu przeze mnie pracy na Uniwersytecie Warszawskim. Karol Koranyi był wówczas profesorem powszechnej historii państwa i prawa na UMK w Toruniu i został powołany po lwowskim historyku Ludwiku Kolankowskim – na stanowisko rektora młodej wszechnicy. Początkowo stanowisko to bardzo go satysfakcjonowało. W jego gabinecie wisiała portretowa fotografia rektora w gronostajach i z berłem rektorskim. Drugie, większe, widniało w witrynie zakładu fotograficznego na Rynku. Oburzyło to – pamiętam – wiceminister Eugenię Krassowską, gdy w 1951 roku przyjechała z komisją, do której powołała i mnie, na wizytację uniwersytetu w Toruniu. Między rektorem a ówczesnym Ministerstwem Oświaty stosunki nie układały się najlepiej. Może dlatego, że większość profesorów UMK wywodziła się z Wilna, skąd pochodziła również Krassowska. Znosili oni z trudem zwierzchnictwo lwowskich profesorów, zwłaszcza że Koranyi, jako choleryk z temperamentu, potrafił sobie niejednego zrazić. Z kolei on uważał się zasadnie za godnego katedry na stołecznym uniwersytecie, toteż gdy objął w 1949 roku równolegle wykłady ze swego przedmiotu na Wydziale Prawa UW, poświęcał Warszawie coraz więcej uwagi i nie protestował, gdy Ministerstwo zdecydowało o likwidacji Wydziału Prawa w Toruniu ze względu na słabą – zdaniem centrali – jego obsadę kadrową.

W 1952 roku Karol Koranyi przeniósł się do Warszawy, pociągając za sobą adiunkta, potem docenta, Zbigniewa Zdrójkowskiego. Ten ostatni przez lata dojeżdżał na zajęcia z Torunia, gdzie nadal stale mieszkał.

Po przeniesieniu się Karola do Warszawy (wówczas przeszliśmy ze sobą na „ty”), zbliżyliśmy się nie dlatego, że nasze gabinety sąsiadowały ze sobą, ale ponieważ wtedy katedry historyczno-prawne połączyły się w jeden Instytut, którego pierwszym kierownikiem został Bogusław Leśnodorski. Kiedy Leśnodorskiego powołano na stanowisko wicedyrektora nowo utworzonego Instytutu Historii PAN, Karol Koranyi objął kierownictwo Instytutu Historii Prawa na naszym Wydziale.

Seniorami w Instytucie byli Jakub Sawicki i Karol Koranyi. Z ich opiniami liczono się, a ekspansywny z natury Koranyi miał w wielu sprawach własne zdanie, które często skutecznie przeprowadzał. Na Wydziale był osobą popularną, a jego nieszablonowe nieraz zachowanie i odezwania weszły do historii i uczyniły go bohaterem opowieści i anegdot, które należą dziś do legendy Wydziału, przekazywanej z pokolenia na pokolenie.

Wielka erudycja Koranyiego przejawiła się w pełni w jego sukcesywnie wydawanym podręczniku powszechnej historii państwa i prawa, jak również na wspólnych seminariach Instytutu. Korzystaliśmy z tego wszyscy, zarówno profesorowie, jak i młodsi pracownicy naukowi oraz doktoranci. Popędliwy w stosunkach z władzami, nieraz także wobec studentów, którzy chcieli tanim kosztem prześlizgnąć się przez „ucho igielne” egzaminu z powszechnej historii prawa (potrafił on wyrzucić indeks takiego nieuka przez okno – gabinet był na parterze – i poradzić właścicielowi, by go sobie zabrał i nie pokazywał się mu na oczy), okazywał Karol wiele zainteresowania swoim uczniom, otaczając ich troskliwą opieką. Ta postawa, a przede wszystkim rozległa wiedza sprawiły, że już w Toruniu skupił on wokół siebie grono utalentowanych uczniów, którzy po przejściu jego szkoły zakończonej doktoratami, szybko przeszli następne etapy uniwersyteckiej kariery. Czterej spośród nich: Tadeusz i Edmund Cieślakowie, Stanisław Matysik i Zbigniew Zdrójkowski zostali profesorami, obejmując bądź katedry, bądź stanowiska w instytutach Polskiej Akademii Nauk. W Warszawie grono tych uczniów rozszerzyło się. Prowadził dla nich Karol seminarium privatissime u siebie w domu. Jego małżonka, pani Jadwiga, przygotowywała na tę okazję poczęstunek. Na jego seminarium uczęszczali Monika Senkowska, Katarzyna Sójka, Grażyna Bałtruszajtys, także Stanisław Russocki i Witold Wołodkiewicz, łączący to z seminariami z historii prawa polskiego czy prawa rzymskiego. Wszyscy zostali później profesorami. Bywał też na nim uczeń jego jeszcze ze Lwowa Tadeusz Mallik, może i inni, których nazwisk nie zachowałem w pamięci.

Na moje seminarium zalecił dra Waldemara Voisé, który naraził się w Toruniu lokalnym instancjom partyjnym. Voisé przygotował bardzo dobrą rozprawę habilitacyjną Frycza Modrzewskiego nauka o państwie i prawie (druk w 1956 roku), której Koranyi był jednym z recenzentów.

Serdeczny stosunek Karola Koranyiego do uczniów nie ograniczał się do atmosfery seminarium, ale rozciągał się na sprawy pomocy w publikacji ich prac czy awansu w miarę zdobywania stopni naukowych. Bezdzietni, przelewali Koranyiowie na nich ciepłe uczucia, których im obojgu nie brakło. Mogę z przekonaniem powiedzieć, że mimo swojej popędliwości Karol był z natury bardzo dobrym, a pani Jadwiga to był w ogóle „dusza człowiek”, jak mawiano u nas na Kresach.

Szczególną wagę przywiązywał Karol Koranyi do bibliografii jako podstawy pracy badawczej. Obszerny zakres zainteresowań szedł u niego w parze ze skrupulatnością. Stąd praca bibliografa była dlań nie tylko wykonywaniem obowiązku wobec nauki, ale i źródłem osobistej satysfakcji. Nie bez znaczenia był również fakt, że w opracowaniu bibliografii uczestniczyła jego żona – Jadwiga. Wspólna praca miała dla obojga również emocjonalny wymiar. Przed II wojną światową opublikował Koranyi Bibliografię historyczno-prawną za lata 1926–1936 w dwóch tomach, „która objęła ogromną ilość publikacji w wielu językach”, jak pisał o tym w biogramie Koranyiego w Polskim Słowniku Biograficznym Bogusław Leśnodorski. W 1953 w Toruniu ukazał się tom Bibliografii za lata 1937–1947, gdzie Jadwiga Koranyiowa figurowała już jako współautorka.

W końcu lat 50., gdy byłem wiceprezesem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Historycznego, złożył mi propozycję wydania szczegółowego indeksu zawartości „Kwartalnika Historycznego” – o ile pamiętam – do 1940 roku, składając gotowy tekst, sygnowany przez Jadwigę i Karola Koranyich. Niestety, nie udało się przeforsować tej publikacji, wobec małej liczby arkuszy wydawniczych, jaką rozporządzało Towarzystwo. A Instytut Historii PAN, który firmował wówczas „Kwartalnik”, nie okazał zainteresowania jego treściom w minionej epoce.

W Instytucie Nauk Prawnych PAN Karol Koranyi zainicjował systematyczne wydawanie corocznej bibliografii, obejmującej wszystkie dziedziny nauk prawnych. Pod jego kierownictwem powstał zespół bibliografów w osobach Izabeli Kuczyńskiej, Barbary Janickiej, Zofii Nałęczowej, Joanny Skrzywan oraz Barbary Czeczot-Gawrak.

Od 1959 roku wydawano corocznie tom Polskiej Bibliografii Prawniczej. Po przejściu historyków prawa do Instytutu Historii PAN kierownictwo zespołu objął prof. Witold Czachórski, poświęcając PBP wiele czasu i uwagi.

Moja współpraca z Karolem Koranyim zacieśniła się w 1957 roku, kiedy powstał Instytut Nauk Prawnych PAN, a w nim dział historii państwa i prawa. W Instytucie tym Karol Koranyi objął stanowisko kierownika działu, który był bodaj najbardziej aktywny i naukowo wydajny w Instytucie, co później stało się przyczyną nieprzewidywalnych początkowo trudności. W działalność INP Karol wkładał dużo serca i współpraca między nami – a byłem wówczas wicedyrektorem Instytutu – układała się dobrze, choć od czasu do czasu jego temperament powodował krótkotrwałe spięcia, z błahych zazwyczaj powodów. Żaden z nich nie zachował się w mojej pamięci, natomiast dobrze pamiętam, jak parokrotnie po takim wybuchu Koranui mówił: „Czekaj, czekaj, jak wrócę do domu, to opiszę to wszystko w moim pamiętniku i zobaczysz jak to opublikują po mojej śmierci”. Po dziś dzień nie wiem, czy taki pamiętnik w rzeczywistości prowadził, czy tylko były to przysłowiowe „strachy na Lachy” .

W 1960 roku w Instytucie Nauk Prawnych PAN nastąpiła reorganizacja. W miarę usztywniania się ideologicznych pozycji ekipy Gomułki, na fali walki z tzw. rewizjonizmem w naukach prawnych zwyciężył pogląd reprezentowany przez najbardziej wpływowe osobistości – Stefana Rozmaryna i Jana Wasilkowskiego, że w naukach prawnych nie istnieje ciągłość, ponieważ system prawa socjalistycznego jest zasadniczo różny, ba, przeciwstawny, systemom prawnym poprzednich formacji. Z tego wynikało, ich zdaniem, że w pracy badawczej socjalistyczny prawnik nie ma potrzeby sięgać w przeszłość dla zrozumienia i poznania naukowego współczesnego mu prawa. W konsekwencji dyrekcja Instytutu Nauk Prawnych postanowiła zlikwidować dział historii państwa i prawa. Ile było w tym założeń doktryny, a w jakim stopniu zaważyły względy personalne, nie podejmę się sądzić. Faktem jest, że przy reorganizacji zarzucano historykom prawa nadmierną ekspansję, a na stanowisko dyrektora Instytutu Nauk Prawnych wysunięto kierownika działu, który wykazywał się najmniejszą aktywnością naukową.

Dzięki życzliwości prof. Tadeusza Manteuffla, dyrektora Instytutu Historii PAN, zespół historyków prawa przeszedł prawie w całości (bo z wyjątkiem jednej osoby) do Instytutu na Rynku Starego Miasta. Znaleźliśmy się tam razem i współpracowaliśmy blisko aż do przedwczesnego zgonu Karola w wieku zaledwie 67 lat. Wszyscy boleśnie odczuliśmy tę stratę.

Wszyscy też zachowaliśmy pamięć o nim, jako współtwórcy warszawskiej szkoły historyczno-prawnej. Zespół historyczno-prawny w Instytucie Historii PAN przeżył swego dawnego kierownika o cztery lata. Został rozwiązany w pamiętnym 1968 roku.

*Tekst opublikowany pierwotnie jako: Karol Koranyi – Profesor profesorów, [w:] Karol Koranyi (1897–1964). Studia w stulecie urodzin, Toruń 1998.

1W stworzonej przez Karola Koranyiego serii Dawni polscy pisarze prawnicy, redagowanej przez niego wespół z Adamem Vetulanim i Zbigniewem Zdrójkowskim, oprócz pracy Bukowskiej ukazały się książki: Z. Zdrójkowskiego o Teodorze Ostrowskim, I. Malinowskiej-Kwiatkowskiej o Mikołaju Zalaszowskim oraz L. Pauliego o Nixdorfie.

2Doktorat: Stanowisko materfamilias w rzymskim prawie klasycznym – obroniony w roku 1961; habilitacja: Obligationes ex variis causarum figuris – Studia nad źródłami zobowiązań w rzymskim prawie klasycznym (1968).

3Doktorat uzyskał w Toruniu w roku 1947 na podstawie wydanej potem monografii pt. Praktyka kryminalna Jakuba Czechowicza. Jej źródła i system na tle rozwoju współczesnego prawa karnego zachodniej Europy (1949); habilitację uzyskał w Warszawie na podstawie monografii pt.: Teodor Ostrowski (1750–1802), pisarz dawnego prawa sądowego (proces, prawo prywatne i karne), jego projekty reformy prawa karnego w Polsce oraz ich związek z europejskim ruchem humanitarnym (1956).

4Stanisław Matysik pracujący w PAN w Gdańsku, potem w Uniwersytecie Gdańskim, zajmował się prawem morskim. Doktorat uzyskał w Toruniu na podstawie pracy pt. Prawo nadbrzeżne (ius naufragii). Studium z historii prawa morskiego (1950); habilitację na podstawie monografii pt. E.K. Schröder – gdański prawnik (1625–1680) (1954).

5Tadeusz Cieślak, pracujący w Akademii Nauk Politycznych, a potem w Instytucie Spraw Międzynarodowych, zajmował się historią prawa prywatnego, historią stosunków międzynarodowych oraz historią Pomorza.

6Edmund Cieślak, specjalista w zakresie prawa morskiego i historii Gdańska.

**Tekst opublikowany pierwotnie w: Karol Koranyi (1897–1964). Studia w stulecie urodzin, Toruń 1998.