Jerzy Manteuffel
Urodzony 3 III 1900 w Taunagi (ob. Łotwa). Studia na UW, doktorat tamże (1925). Studia uzupełniające za granicą (Berlin, Paryż, Londyn). Habilitacja na UW (1930), docent tamże. Wykładowca KUL (1936), UJK we Lwowie (1937). Podczas okupacji uczestnik tajnego nauczania. Profesor UW (1946), kierownik Katedry Papirologii, później współorganizator Instytutu Papirologii, równocześnie wykładowca UWr.
Filolog klasyczny i papirolog; twórca podstaw papirologii w Polsce.
Członek m.in. PAU (1946), Polskiego Towarzystwa Filologicznego (wiceprezes 1939–1950), Komitetu Association Internationale des Papyrologues (Bruksela). Współwydawca międzynarodowego czasopisma papirologicznego „Journal of Juristic Papyrology” (1948).
Zmarł 14 I 1954 w Warszawie.
De opusculis Graecis de papyris ostracis lapidibusque collectis, Warszawa 1930; Papirologia szczegółowa, Lwów 1933; Książka w starożytności, Warszawa 1937; Fouilles Franco-Polonaises. Rapports, t. I-II 1937–1950 (współautor); Ze świata papirusów, Wrocław 1950.
Tłumaczenia: Menander, Sąd rozjemczy, Wrocław 1951.
Publikacje tekstów papirusowych: Papyri Varsovienses, Warszawa 1935; Papyri ex collectione Varsoviensi, series nova, „The Journal of Juristic Papyrology” 1948, t. II, s. 81–110.
J. Łanowski, Wspomnienie o Profesorze Jerzym Manteufflu, „Eos” 1954, R. 47, s. 3–22.
Profesor Jerzy Manteuffel zmarł 14 stycznia 1954 roku. W chwili śmierci miał niespełna lat 54, był zatem w wieku, w którym w życiu uczonego przypada na ogół okres najbardziej ożywionej i płodnej, bo już dojrzałej, działalności i twórczej, i pedagogicznej. Należy przy tym dodać, że śmierć profesora poprzedziła przeszło trzyletnia ciężka choroba, wyłączająca go z każdym dniem skuteczniej z normalnego życia. A gdy umierał, nie minęło nawet dziesięć lat od zakończenia wojny. Jeśli nawet nie zmusiła ona Jerzego Manteuffla do całkowitego przerwania pracy naukowej, nie ulega jednak wątpliwości, że bardzo ją ograniczyła i utrudniała. Tak więc trzeba stwierdzić, że miał on mało czasu, by ukształtować uczniów i pozostawić trwały dorobek naukowy. Fakt, że mimo wszystko udało mu się tego dokonać, ma w tych warunkach szczególnie wielką wymowę.
Jerzy Manteuffel przyszedł na świat 3 marca 1900 roku, na terenie dzisiejszej Łotwy, w miejscowości Taunagi koło Dyneburga. Świadectwo dojrzałości otrzymał w 1918 roku w Piotrogrodzie i jeszcze w tym samym roku rozpoczął studia filologii klasycznej na Uniwersytecie Warszawskim. Tutaj jego nauczycielami byli przede wszystkim Tadeusz Zieliński i Gustaw Przychocki. Pod kierunkiem tego ostatniego przygotował rozprawę poświęconą topice erotycznej komedii nowej i na jej podstawie uzyskał w 1925 roku stopień doktora filozofii. To zainteresowanie literaturą hellenistyczną, ujawniające się już na początku jego działalności, miało mu towarzyszyć do końca życia.
Wkrótce po doktoracie wyjechał za granicę, gdzie swoją zdobytą w Warszawie wiedzę i filologiczne umiejętności pogłębiał pod okiem takich znawców antyku, jak: Ulrich Wilamowitz, Paul Maas czy Eduard Norden. W Berlinie także spotkał dwóch wielkich niemieckich papirologów, Ulricha Wilckena i Wilhelma Schubarta. Poczynając zaś przynajmniej od końca XIX w. nikt, kto interesuje się literaturą grecką, a tym bardziej hellenistyczną, nie może lekceważyć odkryć papirologicznych. Było więc rzeczą całkiem naturalną, że młody polski uczony zaczął w Berlinie studiować także papirologię. A papirusy greckie przynoszą nam nie tylko teksty literackie, lecz także, a nawet przede wszystkim, niezliczone dokumenty. Na nich to początkujący papirolog uczy się zazwyczaj podstaw paleografii i metody edytorskiej. Dlatego też nie należy się dziwić, że pierwszą publikacją papirologiczną Jerzego Manteuffla było kilka listów prywatnych wydanych w „Eos” w 1927 roku. Pasowany w ten sposób na papirologa-wydawcę, publikuje od tej chwili niejednokrotnie również dokumenty papirusowe, chociaż fascynować go będą zawsze nade wszystko teksty literackie. Z temperamentu do końca pozostanie filologiem i historykiem literatury, specjalizując się zwłaszcza w poezji aleksandryjskiej, jak również w „drobnej literaturze” okolicznościowej i ludowej, będzie jednak także wydawcą papirusowych dokumentów, doceniającym w pełni ich wszechstronne znaczenie historyczne.
Jerzy Manteuffel przebywał za granicą jeszcze w latach 1928 i 1929. Pracował długie miesiące nie tylko w Berlinie, lecz również w Paryżu, Londynie i Oksfordzie pod kierunkiem takich mistrzów papirologii, jak (oprócz wymienionych już Wilckena i Schubarta): Pierre Jouguet, Harold Idris Bell czy Arthur S. Hunt. Plonem tych miesięcy było najpierw parę artykułów, w których Manteuffel zajął się tekstami o charakterze ludowym i religijnym, znanymi nam z inskrypcji lub papirusów. Przygotowywał już bowiem swoją rozprawę habilitacyjną. Ukazała się ona ostatecznie w 1930 roku pt. De opusculis Graecis de papyris ostracis lapidibusque collectis. W dziele tym zebrał autor wszystkie znane do momentu jego publikacji drobne utwory, o których nie wiedzielibyśmy nic, gdyby nie papirusy, ostraka czy inskrypcje. Znalazły się tu zatem hymny na cześć bogów, aretalogie, czyli opowieści o cudach przez nich dokonanych, mimy wystawiane na placach miast greckiego Egiptu, śpiewane tamże piosenki i pieśni okolicznościowe, razem 44 prozaiczne i poetyckie teksty. Manteuffel wydał je, opierając się w znacznej większości przypadków na nowym odczytaniu oryginału, niejednokrotnie wprowadzając własne istotne poprawki. Każdy tekst opatrzony został pełną bibliografią, aparatem krytycznym i komentarzem rzeczowym. Niemniej ważna jest pierwsza część pracy. Przynosi ona obszerny wstęp kreślący tło historyczne tej literatury oraz kolejne omówienie poszczególnych jej działów. Przez wiele lat jeszcze i po wojnie dzieło Manteuffla stanowiło nieodzowny punkt wyjścia dla wszelkich badań w tej dziedzinie.
Na jego też podstawie Jerzy Manteuffel habilitował się w 1930 roku na Wydziale Humanistycznym UW „z filologii klasycznej ze szczególnym uwzględnieniem papirologii”. Od tej chwili prowadził również na tymże Uniwersytecie wykłady i ćwiczenia zlecone z papirologii, paleografii greckiej, a także z poezji aleksandryjskiej, greckiej komedii i tragedii. Swoimi zajęciami z papirologii otwierał nową epokę w historii polskiej nauki o starożytności.
Greckie papirusy, znajdowane najczęściej (choć nie wyłącznie) na terenie Egiptu, znacznie wzbogaciły i nadal jeszcze – jak wiadomo – wzbogacają naszą znajomość literatury greckiej, zrozumiałe jest zatem, że podwaliny papirologii kładli filologowie klasyczni, im też zawdzięcza ta dyscyplina swoją metodę edytorską. Nie inaczej było i w Polsce. Pionierskie znaczenie miały tu przede wszystkim prace Stanisława Witkowskiego. Profesor filologii klasycznej na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie w latach 1902–1935, zdobył sobie światowe uznanie jako wydawca listów prywatnych z okresu panowania Ptolemeuszów w Egipcie. Interesowały go nie tyle same dokumenty, co język, jakim były pisane. Jako jeden z pierwszych filologów zwrócił uwagę na doniosłość faktu, że mamy tu do czynienia z zapisem żywego języka mówionego, a nie z dialektem literackim. Mimo wszystko było to wszakże tylko uboczne zainteresowanie wytrawnego hellenisty.
Dopiero Manteuffel pomyślał o zorganizowaniu w Polsce poważnego ośrodka badań papirologicznych. Zrozumiał, że jeśli nauki o świecie starożytnym mają się rozwijać w naszym kraju na poziomie światowym, nie może wśród nich zabraknąć także papirologii. Będąc docentem Uniwersytetu Warszawskiego, postanowił zdobyć dla swej uczelni własną kolekcję papirusów. Kosztem usilnych zabiegów w Ministerstwie Wyznań i Oświecenia Publicznego udało mu się uzyskać odpowiednie fundusze, lecz to nie rozwiązywało jeszcze wszystkich trudności. Manteuffel potrafił jednak wykorzystać nawiązane w czasie swych pobytów za granicą stosunki, by zapewnić sobie usługi dobrego pośrednika, prof. Schmidta z Berlina, który często odwiedzał Egipt i znał sytuację na tamtejszym papirusowym rynku. On to właśnie za niezbyt wygórowaną cenę zakupił dla Uniwersytetu Warszawskiego niewielki zbiór papirusów. Kolekcja była skromna, liczyła bowiem 49 papirusów, jak również – łącznie z darami i późniejszymi jeszcze nabytkami – 125 ostraków i 5 etykietek mumiowych. Papirusy i cztery pierwsze ostraka wydał Manteuffel w 1935 roku jako Papyri Varsovienses. Warto w tym miejscu dodać, iż przedruk anastatyczny tej publikacji ukazał się w 1974 roku nakładem wydawnictwa Cisalpino-Goliardica w Mediolanie, przy czym został do niego dołączony aneks pióra Zbigniewa Borkowskiego, który informuje o zniszczeniu w czasie wojny większej części kolekcji, a zarazem przynosi uzupełnienia i poprawki do pierwszego wydania.
Na karcie tytułowej Papyri Varsovienses czytamy: „edidit Georgius Manteuffel adiutoribus Leone Zawadowski et Casimiro Rozenberg usus”. Jest to rzecz godna uwagi, gdyż tego rodzaju udział uczniów niejednokrotnie bywa pomijany milczeniem lub co najwyżej skwitowany notką w stosownym miejscu. Manteuffel jednak od początku i w pełni świadomie budował polską papirologię, a do tego była mu potrzebna nie tylko kolekcja papirusów, lecz także, a nawet przede wszystkim, ludzie. Interesy zaś swoich uczniów zawsze stawiał na pierwszym miejscu.
W 1936 roku Jerzy Manteuffel został zaproszony na Katedrę Filologii Klasycznej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, rok zaś później powołano go na takąż samą katedrę na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Nie zerwał wszakże więzów łączących go od początku z Uniwersytetem Warszawskim. Dojeżdżał tu przez dłuższy czas, jeszcze prowadząc ćwiczenia zlecone z papirologii. Uczestników nie było wprawdzie wielu, ale ziarno zostało posiane.
Z Uniwersytetem Warszawskim związały Manteuffla również i wykopaliska prowadzone w Egipcie. Wszystko zaczęło się jeszcze w 1935 roku, kiedy w czasie wizyty w Warszawie jego francuskiego mistrza, P. Jougueta, podpisano tu umowę między naszą uczelnią a Francuskim Instytutem Archeologii Orientalnej w Kairze. Na jej podstawie przez trzy kolejne kampanie (w latach 1936/1937, 1937/1938 i 1938/1939) prowadzono w Edfu, w Górnym Egipcie, wspólne polsko-francuskie prace wykopaliskowe, którym kres położył dopiero wybuch wojny. Ze strony polskiej kierowali nimi: Kazimierz Michałowski, profesor archeologii na Uniwersytecie Warszawskim, oraz – jako jedyny papirolog ekspedycji – Jerzy Manteuffel. Praca papirologa w tych warunkach polowych nie była bynajmniej łatwa. Manteuffel mógł zabrać ze sobą zaledwie najniezbędniejsze słowniki i tylko z ich pomocą odczytywał na miejscu znajdowane ostraka i papirusy. Profesor Michałowski miał później nieraz podkreślać, jak cenną dla archeologów okazywała się ta współpraca papirologa, kiedy to odczytany od ręki dokument pozwalał na pewne datowanie wszystkich znajdowanych z nim razem przedmiotów.
Sprawozdania z kolejnych kampanii publikował w Kairze Francuski Instytut Archeologii Orientalnej. Wymagało to od polskich uczestników wiele usilnej pracy także i po zakończeniu kampanii, żeby przed powrotem do kraju pozostawić w Egipcie gotowy już do druku maszynopis. Dwa pierwsze tomy sprawozdań z polsko-francuskich wykopalisk w Tell-Edfu ukazały się w Kairze w latach 1937 i 1938, ostatni, złożony tuż przed wojną, dopiero w 1950 roku Manteuffel publikował w nich papirusowe plony wykopalisk, które wcale nie były małe ani mało ważne. Warunki terenowe w Edfu nie sprzyjają zachowaniu się papirusów, w sprawozdaniach znajdujemy jednak ich siedem, przy czym jeden z nich, najstarszy papirus z wykopalisk w Edfu, pochodzący być może z III w. p.n.e., stanowi swego rodzaju zagadkę. Jest to bowiem podanie pewnego klerucha, który obiecuje bardzo szybko zaradzić klęsce suszy, jaka dotknęła „kraj” (zapewne raczej okolicę, gdzie mieszkał), jeśli tylko uda mu się dotrzeć do króla w Aleksandrii. Ważniejsza wszakże niewątpliwie od tej ciekawostki jest liczna grupa ostraków (460) przynosząca nam informację o dużej dzielnicy żydowskiej w starożytnej Apollonopolis (dzisiejsze Edfu). Na szczególne podkreślenie zasługuje też fakt znalezienia aż 16 ostraków łacińskich, w tym dwóch z tekstem dwujęzycznym: łacińskim i demotycznym.
W ciężkich latach wojennych Jerzy Manteuffel, chociaż zaangażowany i w konspirację, i w pracę społeczną, nie przerwał jednak działalności naukowej i pedagogicznej. Pozbawiony wszelkich możliwości kontaktu z nauką światową, pracował nad wybranymi problemami literatury hellenistycznej, przygotował wydanie nowej serii papirusów, a jednocześnie w ukryciu przed niemieckim okupantem prowadził na tajnym uniwersytecie wykłady i ćwiczenia z filologii klasycznej i historii starożytnej. Wpływ jego na uczniów był w tym okresie bardzo wielki i nie ograniczał się bynajmniej tylko do przekazywanej im wiedzy. Najlepiej świadczy o tym choćby wspomnienie poświęcone pamięci profesora, które w roczniku „Eos”1 ogłosił Jerzy Łanowski, obecnie profesor filologii klasycznej na Uniwersytecie Wrocławskim i wieloletni dyrektor Instytutu Filologii Klasycznej na tejże uczelni.
Po zakończeniu wojny prof. Jerzy Manteuffel, zaproszony na Katedrę Filologii Klasycznej na Uniwersytecie Wrocławskim, późną jesienią 1945 roku przyjechał do odbudowującej się z ruin Warszawy i od 1 grudnia, początkowo w charakterze profesora kontraktowego, podjął pracę na Uniwersytecie, z którego sam wyszedł i na którym, jeszcze jako docent, budował w latach 30. polską papirologię. Teraz trzeba było wszystko zaczynać od początku. Profesor się jednak nie zrażał, mimo że w tych pierwszych miesiącach brakowało rzeczywiście wszystkiego: ludzi, książek, nawet mebli czy miejsca pod dachem. Instytut Historyczny użyczył powstającemu seminarium papirologicznemu dwóch małych pokoików w odrestaurowanym naprędce gmachu pomuzealnym. W jednym pokoju, tzw. sali seminaryjnej, stanęło kilka ławek szkolnych, na ścianie zaś zawisła mała tablica, którą profesor przyniósł pewnego dnia sam z domu. W drugim pokoju – gabinecie profesora – stało przez długi czas po środku jedno żelazne krzesełko. Biblioteka zaś zaczęła swe istnienie od kilku przywiezionych ze Lwowa książek.
Warszawska kolekcja papirusów, tworzona z taką pieczołowitością przez Manteuffla, uległa niemal doszczętnemu zniszczeniu. Lata powojenne obfitowały jednak w niespodziewane wydarzenia. I tak pewnego dnia w 1946 roku do Stefana Srebrnego, wówczas już profesora filologii klasycznej na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, przyszedł student, przynosząc mu oprawny w szkło tajemniczy jasnobrunatny strzępek. Okazało się, że pod sam koniec wojny, czy też może w pierwszych tygodniach już po jej zakończeniu, w pociągu jadącym ze zdobytego Berlina znalazła się jakaś uszkodzona skrzynia drewniana. Przewożone w niej dziwne przedmioty wydawały się pozbawione jakiejkolwiek wartości, bo nawet szybki, w które je oprawiono, były za małe, by przydać się choćby do oszklenia okna. Niepotrzebny balast został zatem wyrzucony na tory. Zbierali go przypadkowi przechodnie, najczęściej kolejarze, w nadziei, że może się jednak to na coś przyda... Syn zaś jednego z owych kolejarzy studiował na Uniwersytecie w Toruniu.
Profesor Srebrny zawiadomił natychmiast Manteuffla o znalezionym w okolicach Torunia papirusie, najprawdopodobniej pochodzącym z wielkiej kolekcji Muzeum Berlińskiego. Manteuffel bez trudności zidentyfikował znalezisko: był to rzeczywiście jeden z dawno już opublikowanych papirusów berlińskich. Trzeba było teraz działać szybko, a zarazem ostrożnie, by ci, którzy stali się przypadkowymi właścicielami innych jeszcze papirusów, nie zniszczyli ich nieopatrznie, próbując wykorzystać szybki lub nie schowali z obawy, że zostaną im odebrane, a znalazców spotka może nawet jakaś kara.
Nikt z nas już dzisiaj nie wie, w jaki sposób udało się Manteufflowi przekonać odpowiednie władze, że jedynym sposobem ocalenia owych bezcennych przecież papirusów jest płacenie niewielkiej sumy za każdy znaleziony i przyniesiony. I tym razem także, jak przed laty, uzyskał profesor z Ministerstwa Oświaty potrzebne „fundusze”, tak zresztą skromne, że trudno je nawet funduszami nazywać. Ale i to wystarczyło. Wystarczyło, gdyż on sam jeździł wzdłuż trasy owego legendarnego pociągu z papirusami, sam wypytywał ludzi, namawiał, płacił za to, co mu przynoszono, obiecywał pieniądze za dalsze znaleziska. I w taki oto sposób Manteuffel ocalił kilkadziesiąt berlińskich papirusów. Przywiezione do Warszawy, zostały szybko zidentyfikowane, ponieważ wszystkie należały do tekstów już poprzednio publikowanych. Manteuffel zawiadomił o znalezieniu tych papirusów ich prawowitego właściciela, Muzeum Berlińskie, podając dokładną listę numerów inwentarza tekstów, które udało mu się odszukać. Za obopólną zgodą zostały one ostatecznie w Katedrze Papirologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Od lipca 1946 roku Jerzy Manteuffel był już bowiem profesorem nadzwyczajnym na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego i objął stworzoną dla niego Katedrę Papirologii. Profesor pracował niestrudzenie i z niesłabnącym nigdy entuzjazmem. Organizując swój zakład w Warszawie, dojeżdżał jednocześnie systematycznie (co miesiąc na cały tydzień) na Uniwersytet Wrocławski – aż do swej ostatniej choroby w 1951 roku.
Od pierwszej chwili – i we Wrocławiu, i w Warszawie – Manteuffel wyszukiwał sobie współpracowników, należał bowiem do tych profesorów, dla których uczniowie są ważniejsi niż ich własna praca naukowa. We Wrocławiu najbliższym współpracownikiem uczynił swego lwowskiego wychowanka, Jerzego Łanowskiego. W Warszawie jego wybór padł na studentkę filologii klasycznej, Annę Świderkównę. Oboje mieli kontynuować prace swojego mistrza również po jego przedwczesnej śmierci. Łanowski we Wrocławiu rozwijał nadal badania nad poezją aleksandryjską, poświęcając też wiele uwagi teatrowi starożytnemu i całej historii literatury greckiej. Świderkówna w Warszawie po pierwszych pracach poświęconych Kallimachowi zajęła się ostatecznie papirologią (w tym również edycją dokumentów papirusowych) oraz historią świata hellenistycznego. W ten sposób oba kierunki zainteresowań Jerzego Manteuffla znalazły swoją kontynuację na dwóch uczelniach, na których wykładał on po wojnie. W Warszawie zresztą na Uniwersytecie badania papirologiczne prowadzono także w Katedrze Historii Starożytnej Instytutu Historycznego, lecz i tu pierwszy impuls wyszedł z tego samego źródła. Katedrą tą kierowała bowiem prof. Iza Bieżuńska-Małowistowa, która jeszcze w latach przedwojennych była, z inicjatywy Zdzisława Zmigrydera-Konopki, słuchaczką Manteuffla na Uniwersytecie Warszawskim, później zaś ukończyła pod jego kierunkiem zaczętą u Zmigrydera swą rozprawę doktorską.
Sam Manteuffel w ostatnim okresie swego życia opublikował jeszcze osiem papirusów, które nazwał „drugą serią papirusów warszawskich” (Papyri e collectione Varsoviensi, series nova). Wydanie przygotował w czasie wojny, a teksty owe zostały jeszcze wcześniej przekazane mu do publikacji i nie miały właściwie nic wspólnego z kolekcją warszawską. Trzy pierwsze (fragmenty Eurypidesa i gnomy Menandra) były własnością Muzeum Berlińskiego, a z pozostałych dokumentów jeden pochodził ze zbiorów H. Ibschera, a cztery z wykopalisk włoskich. Tytuł nadany tej właśnie publikacji przez profesora świadczy nader wymownie o jego dążeniu do jak najszybszego odbudowania zniszczonej kolekcji papirusów Uniwersytetu Warszawskiego.
Poza pracami edytorskimi, zajmował się w tym czasie Manteuffel, podobnie jak w okresie przedwojennym, literaturą hellenistyczną, a zwłaszcza poezją aleksandryjską, poświęcając najwięcej uwagi Kallimachowi, którego talent i sztukę pozwoliły nam w pełni docenić dopiero odkrycia papirusowe.
W 1947 roku powrócił do kraju wybitny historyk prawa antycznego i znawca papirologii prawniczej, prof. Rafał Taubenschlag. Nawiązał on ścisłą współpracę z Manteufflem, wciągając go do redakcji międzynarodowego czasopisma papirologicznego, „Journal of juristic papyrology” („Rocznik papirologii prawniczej”). Czasopismo to, założone przez Taubenschlaga w 1946 roku w Nowym Jorku, od 1948 roku wychodzi w Warszawie, początkowo nakładem Towarzystwa Naukowego Warszawskiego (później Polskiej Akademii Nauk, wreszcie Uniwersytetu Warszawskiego). Mimo zachowania przymiotnika „juristic” w tytule czasopisma, jego zakres po przeniesieniu do Warszawy rozszerzył się znacznie i nie ograniczał się bynajmniej tylko do tematyki prawniczej. Jerzy Manteuffel przejął teraz opiekę nad artykułami z dziedziny papirologii historycznej i filologicznej. A warto podkreślić, że w owych latach powojennych, kiedy to wiele czasopism naukowych przestało w ogóle wychodzić, inne zaś ukazywały się z wielkim opóźnieniem, „Journal of juristic papyrology”, wsparty autorytetem swoich obu redaktorów, nigdy nie cierpiał na brak materiałów, od razu też zdobył sobie wysoką rangę w świecie nauki.
Jerzy Manteuffel jako redaktor nie zapominał również o swoich uczniach. Już od pierwszego warszawskiego rocznika „Journalu” ukazywały się w nim artykuły nawet bardzo młodych autorów, pisane pod jego kierunkiem, a nieraz nawet w znacznej części wprost przez niego samego.
Jako dobry pedagog doceniał też Jerzy Manteuffel zawsze znaczenie popularyzacji. Tworząc polską papirologię starał się od samego początku przedstawić polskim czytelnikom, także niespecjalistom, tę nową dyscyplinę i jej znaczenie dla całości nauk o świecie starożytnym. O tych dążeniach świadczą już najwcześniejsze artykuły Manteuffla ukazujące się na łamach różnych czasopism od 1927 roku. W 1933 roku wydał on we Lwowie, razem z uczniem Stanisława Witkowskiego, Franciszkiem Smolką, książkę pod tytułem Papirologia. Stanowi ona pierwsze polskie wprowadzenie w tę problematykę, przeznaczone głównie dla słuchaczy szkół wyższych, lecz dostępne również dla szerokich warstw wykształconego społeczeństwa. Jerzy Manteuffel był tu autorem części drugiej, noszącej tytuł Papirologia szczegółowa. Cała książka jest już dziś oczywiście przestarzała, część pióra Manteuffla zachowała jednak pewną wartość, choćby tylko jako wybór tekstów papirusowych, przytaczanych w greckim oryginale wraz z polskim tłumaczeniem.
W 1937 roku ukazała się w Warszawie Książka w starożytności, praca popularna mająca wtajemniczyć czytelnika w historię książki u samej kolebki literatury europejskiej. Przedstawiając ówczesny stan badań, zawierała też wiele cennych obserwacji autora, co pozwoliło wznowić ją dziesięć lat później, w 1947 roku, już w czasach powojennych. Wreszcie w 1950 roku ujrzała światło dzienne jeszcze jedna książka, która może w większym stopniu niż jakakolwiek poprzednia praca Manteuffla otwierała przed niespecjalistą pasjonującą krainę greckich papirusów. Ze świata papirusów wprowadza czytelnika w historię odkryć papirologicznych, jak również we wszystkie dziedziny życia grecko-rzymskiego Egiptu, o jakich tylko mówią znajdowane nad Nilem dokumenty. Zostały tu przedstawione stosunki gospodarcze i społeczne, administracja kraju, rodzina, kultura, religia i nauka – cały barwny kalejdoskop życia Egiptu w ciągu tego tysiąclecia, z którego pochodzą greckie papirusy. Ostatnia praca Jerzego Manteuffla, wydany przez Zakład im. Ossolińskich Sąd rozjemczy Menandra, przyniosła pierwszy polski przekład tej komedii na język polski wraz z wyczerpującym komentarzem i wstępem zapoznającym czytelnika i z autorem starożytnym, i z jego dziełem.
Profesor Manteuffel był jednak nie tylko papirologiem-wydawcą, wybitnym znawcą literatury i kultury hellenistycznej, zamiłowanym popularyzatorem i świetnym pedagogiem. Przed samą wojną, w 1939 roku, Polskie Towarzystwo Filologiczne wybrało go swoim „wiceprezesem urzędującym”, w tym bowiem czasie tytuł prezesa Towarzystwa miał charakter czysto honorowy. Żaden wszelako z poprzednich wiceprezesów nie sprawował swej funkcji w czasach tak trudnych. Manteuffel piastował to stanowisko do 1950 roku, a tylko ci, którzy te pierwsze powojenne lata pamiętają, mogą docenić, jak wielkiego dzieła dokonał. W całkiem nowych i często niesprzyjających filologii klasycznej warunkach trzeba było odbudowywać od podstaw całą działalność Towarzystwa, organizować koła lokalne, wznawiać wydawnictwa. Profesor podjął teraz wszystkie te zadania z podobnym zapałem i talentem organizacyjnym, z jakimi już przed wojną tworzył polską papirologię. Walczył o konieczne fundusze, zdobywał niezbędne pozwolenia, pilnował odlewania czcionek greckich w Warszawie po to, by je następnie samemu przewieźć do Wrocławia, nie przejmując się wcale, że ten bagaż „podręczny” ważył blisko 70 kg! We Wrocławiu były one po prostu potrzebne, gdyż tam wychodziła „Eos”, organ Polskiego Towarzystwa Filologicznego. Wiceprezes Towarzystwa jeździł zresztą wiele, a gdy nie było czcionek, woził zazwyczaj ze sobą nieznacznie tylko lżejsze od nich paki książek, podróżując nieznużenie pociągami, w tym czasie zawsze bardzo powolnymi, w których ogrzewanie najczęściej nie działało także i w zimie.
Najważniejszą rzeczą było zapewnienie normalnego rozwoju Towarzystwa. Jerzy Manteuffel poświęcił temu celowi wszystkie swe siły, mocno już nadszarpnięte przez lata okupacji, nie liczył i nie szczędził swego trudu ani swego czasu, żył życiem Towarzystwa i nic, co je w jakikolwiek sposób dotykało, nie było mu obce. Toteż w uznaniu położonych zasług Polskie Towarzystwo Filologiczne nadało mu w 1950 roku tytuł członka honorowego. Z perspektywy czasu należy stwierdzić wyraźnie, że żaden prezes ani w Polsce przedwojennej, ani po wojnie, nie był zmuszony pracować w tak wyjątkowych i ciężkich warunkach, żaden nie musiał dokonać tak wiele, żaden nie angażował się tak bez reszty we wszystkie sprawy Towarzystwa.
W sytuacji niekorzystnej dla wszelkich kontaktów międzynarodowych starał się Jerzy Manteuffel nawiązać pozrywane przez wojnę stosunki, a czynił to z myślą nie tyle o sobie samym, ile o kierowanym przez siebie Towarzystwie, jak również o swoich uczniach. Przed wojną reprezentował polską naukę na międzynarodowych kongresach papirologicznych w: Leydzie (1931), Monachium (1933), Florencji (1935) i Oksfordzie (1937). Po wojnie został członkiem Komitetu Association Internationale des Papyrologues (Bruksela), wprowadzając do tego towarzystwa także swoich uczniów. Dzięki niemu też Polskie Towarzystwo Filologiczne stało się jednym z członków-założycieli Fédération Internationale des Études Classiques (FIEC), a w owych czasach, wzajemnej nieufności i zimnej wojny między Wschodem a Zachodem, wszystko to kosztowało nie tylko niezmiernie dużo wysiłku, ale niekiedy mogło nawet okazać się niebezpieczne.
W całą swoją działalność, w swe starania o rozwój Polskiego Towarzystwa Filologicznego i we własne badania naukowe wkładał Jerzy Manteuffel mnóstwo zapału, niestrudzoną gorliwość i zarazem trzeźwą jasność sądu. W pracy zaś pedagogicznej znajdowała przede wszystkim wyraz jego wielka delikatność i miłość człowieka. Uczniów otaczał prawdziwie ojcowską opieką, troszcząc się o ich wszelkie potrzeby zarówno naukowe, jak i materialne. Najdrobniejsze ich powodzenia i młodzieńcze tryumfy przeżywał intensywniej niż swoje własne, gotów zawsze w ich obronie walczyć choćby z całym światem. W tajniki papirologii wprowadzał ich cierpliwie i radośnie, ucząc miłości nie tyle do abstrakcyjnego „antyku”, ile do żywych ludzi antycznego świata.
Chcąc podsumować niezbyt długie życie prof. Jerzego Manteuffla, najlepiej będzie, jak sądzę, wrócić do Menandra, który patronował zarówno początkom jego pracy naukowej, jak i ostatniej opublikowanej książce, i rzec po prostu słowami tego poety: „Ileż piękna ma w sobie człowiek, kiedy jest człowiekiem”2.
Wybrana literatura
Łanowski J., Wspomnienie o Profesorze Jerzym Manteufflu, „Eos” 1954, R. 47, s. 3–22;
Świderkówna A., Działalność naukowa Profesora Jerzego Manteuffla, „Meander” 1954, R. 9, s. 91–100;
Świderkówna A., Dziesięciolecie papirologii filologicznej i historycznej, „Eos” 1954, R. 47, s. 277–281;
Świderkówna A., Katedra Papirologii Uniwersytetu Warszawskiego, 1946–1973. Materiały Sprawozdawcze Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1973, s. 107–109
*Tekst opublikowany pierwotnie w: W kręgu wielkich humanistów. Kultura antyczna w Uniwersytecie Warszawskim po I wojnie światowej, red. I. Bieżuńska-Małowist, Warszawa 1991 s. 114–123.
1„Eos” 1954, R. 47, s. 3–22.
2Cytowany wiersz Menandra za: fr 484, Körte. Należy jednak uprzedzić czytelnika, że wiersza tego nie da się przetłumaczyć dobrze na język polski. Każdy przekład jest tylko przybliżeniem.