Bogusław Leśnodorski
Urodzony 27 V 1914 w Krakowie. Studia prawnicze na UJ (1932–1936), asystent w Katedrze Historii Ustroju Polski (1936), doktorat (1938). Aresztowany w 1939, więziony w obozach koncentracyjnych Sachsenhausen i Dachau (do XII 1940). Po zwolnieniu uczestnik tajnego nauczania. Habilitacja na UJ (1947). Profesor na Wydziale Prawa UW (1950). Od 1968 dyrektor Instytutu Historyczno-Prawnego UW. Dziekan Wydziału Prawa i Administracji UW (1965–1968).
Prawnik, historyk ustroju i myśli politycznej.
Członek PAN (1973), członek Komitetu Nauk Prawnych i Komitetu Nauk Historycznych PAN, wicedyrektor Instytutu Historii PAN, kierownik Pracowni Dziejów Oświecenia.
Redaktor naczelny czasopism „Życie Nauki” (1950–1953) i „Kwartalnik Historyczny” (1953–1975). Przewodniczący Komitetu Redakcyjnego Polskiego słownika biograficznego (1964–1975).
Doktor honoris causa uniwersytetu w Tuluzie (1967).
Zmarł 1 VII 1985 w Warszawie.
Dzieło Sejmu Czteroletniego, Warszawa 1951; Polscy jakobini, Warszawa 1960; Historia i współczesność, Warszawa 1967; Historia państwa i prawa polskiego (współautorzy J. Bardach, M. Pietrzak), Warszawa 1976.
A. Rosner, Bogusław Leśnodorski, [w:] Profesorowie Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego 1808–2008, red. G. Bałtruszajtys, Warszawa 2008, s. 267–269.
O sile i znaczeniu każdego środowiska naukowego, a zwłaszcza uniwersytetu, decydują w ogromnym stopniu jego profesorowie. To oni mają decydujący wpływ na uniwersytecką dydaktykę, to oni kształtują nowe kadry naukowe uczelni, to oni wreszcie wyznaczają standardy postaw, nie tylko jako nauczyciele akademiccy w zakresie badań naukowych i nauczania, lecz także jako obywatele, zwłaszcza wtedy, gdy trzeba się upomnieć o przestrzeganie elementarnych zasad życia społecznego. Na każdym wydziale uniwersytetu można wskazać takich profesorów, którzy w historycznym rozwoju wydziału odegrali szczególną rolę i zapisali się w pamięci wydziałowej korporacji. Są jednak i tacy profesorowie, których znaczenie przekracza ramy wydziału, którzy stali się ważnymi postaciami dla całej uniwersyteckiej wspólnoty.
W najnowszej historii Uniwersytetu Warszawskiego wydarzeniem, które stało się sprawdzianem postaw, swoistym testem solidarności akademickiej i przywiązania do podstawowych wartości, na których ufundowana jest instytucja uniwersytetu, był Marzec 1968 roku. Próba podważenia i ograniczenia przez komunistyczny reżim skromnych resztek niezależności świata akademickiego stała się szczególnie bolesnym doświadczeniem dla Uniwersytetu i jego akademickiej wspólnoty. Publiczne przeciwstawienie się tej próbie wymagało dużej odwagi, ale też stało się swoistą weryfikacją profesorskich autorytetów. Nie wszyscy ten egzamin zdali, jednak nie brakowało takich, których postawa do dzisiaj wspominana jest z uznaniem.
Podobne przymioty profesorów decydują o znaczeniu i sile środowiska naukowego. Ale i tutaj są tacy, którzy z racji dorobku naukowego, osobowości i umiejętności organizowania życia naukowego, wyszukiwania problemów i tematów do dyskusji mają szczególną pozycję.
Jednym z takich profesorów Uniwersytetu Warszawskiego – z tym Uniwersytetem związanym zresztą nie od razu, gdyż do samodzielności naukowej doszedł w macierzystym Uniwersytecie Jagiellońskim – którego znaczenie wyrosło ponad własny wydział, który nie wahał się bronić studentów i potrafił się oprzeć naciskom komunistycznych władz w 1968 roku, gdy piastował funkcję dziekana, a który zarazem współtworzył środowisko polskich historyków prawa, był prof. Bogusław Leśnodorski. 1 lipca 2005 roku minęło 20 lat od jego śmierci. Warto przypomnieć postać tego wybitnego profesora Uniwersytetu i znaczącego przedstawiciela nauki historyczno-prawnej. Na prestiż uczelni, na poczucie wewnętrznej więzi każdego naukowego grona składa się bowiem również pamięć o ich wybitnych ludziach.
Bogusław Leśnodorski był człowiekiem dwóch stolic. Urodził się w Krakowie 27 maja 1914 roku, w rodzinie nauczycielskiej. Ojciec był profesorem w gimnazjum Jana III Sobieskiego, starszy brat Zygmunt – cenionym krytykiem literackim. Atmosfera domu, pełna przywiązania do tradycji rodzinnej i klasycznego wykształcenia, odegrała bez wątpienia ważną rolę w kształtowaniu osobowości młodego człowieka. Przedłużeniem tego klimatu były lata nauki w gimnazjum im. Sobieskiego, jednej z najlepszych szkół w ówczesnym Krakowie, zakończone maturą w 1932 roku. W tym samym roku – pod wpływem gimnazjalnego nauczyciela historii, który wcześnie wprowadził go w świat historii instytucji – Leśnodorski wstąpił na Uniwersytet Jagielloński i podjął studia na Wydziale Prawa. Jego wybitne uzdolnienia, zainteresowania historią zwróciły uwagę znakomitych wykładowców tamtych czasów. Leśnodorski został seminarzystą Stanisława Kutrzeby, uczestniczył także w zajęciach prowadzonych przez Stanisława Estreichera. Wpływ obu mistrzów da się zauważyć w szerokim, porównawczym spojrzeniu na instytucję państwa i fenomen prawa, które będzie charakteryzować w przyszłości dorobek prof. Leśnodorskiego.
Lata studiów ujawniły zarazem jego niepospolite umiejętności retoryczne i erystyczne, potwierdzone w konkursie krasomówczym, którego został laureatem w 1936 roku. W tym samym roku ukończył studia i został zastępcą asystenta w katedrze kierowanej przez prof. Kutrzebę. W 1937 roku został starszym asystentem w katedrze Kutrzeby, a w 1938 roku obronił pracę doktorską na temat Stosunek prawno-państwowy Prus Królewskich do Korony w latach 1454–1569.
Świetnie zapowiadającą się karierę naukową i zawodową przerwał wybuch wojny. W wyniku „Sonderaktion Krakau” Leśnodorski razem z innymi wykładowcami Uniwersytetu Jagiellońskiego został w listopadzie 1939 roku wywieziony do obozu w Sachsenhausen, a potem do Dachau, gdzie uczestniczył w programach kształcenia organizowanego wśród więźniów. Zwolniony w grudniu 1940 roku wrócił do Krakowa i włączył się w tajne nauczanie na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, formalnie prowadząc zajęcia w Żeńskiej Szkole Handlowej. Nauczał tam maszynopisania, dzięki czemu sam uzyskał ogromną biegłość w posługiwaniu się maszyną do pisania – pisząc od razu na maszynie wiele swoich tekstów.
Czas okupacji to zarazem jego intensywna praca badawcza nad okresem schyłku I Rzeczypospolitej. Zainteresowanie tym tematem pojawiło się już w wykładach samokształceniowych w obozie, m.in. pod wpływem rozmów z Władysławem Konopczyńskim, być może inspirowane także kolejnym zakrętem w historii Polski. Rezultatem tych badań jest rozprawa Dzieło Sejmu Czteroletniego (opublikowana w 1951 roku), na podstawie której Bogusław Leśnodorski uzyskał w 1947 roku habilitację.
Od 1950 roku Bogusław Leśnodorski związał się na stałe z Warszawą. Został profesorem nadzwyczajnym w Uniwersytecie Warszawskim, od 1958 roku – profesorem zwyczajnym. Do 1968 roku piastował funkcję kierownika Katedry Historii Państwa i Prawa Polski, a w 1968 roku objął stanowisko dyrektora Instytutu Historyczno-Prawnego UW, przekazując kierownictwo katedry Juliuszowi Bardachowi. W latach 1965–1968, w tym w okresie wydarzeń marcowych, pełnił funkcję dziekana Wydziału Prawa.
W 1968 roku został przewodniczącym komisji uniwersyteckiej do zbadania okoliczności wydarzeń na Uniwersytecie Warszawskim. Z zachowanych materiałów archiwalnych, ale też i z faktów zapamiętanych przez świadków wydarzeń, wynika, że starał się bronić zagrożonych wydaleniem z pracy nauczycieli akademickich, niekiedy wbrew stanowisku ich bezpośrednich przełożonych. Jako dziekan i członek Senatu dążył skutecznie do tego, by nie dopuścić do wykorzystywania postępowań dyscyplinarnych przeciwko studentom jako narzędzia represji politycznej. Został odwołany ze stanowiska dziekana, a potem na jakiś czas władze blokowały jego awans do grona członków Polskiej Akademii Nauk. Ostatecznie znalazł się w tym gremium w 1973 roku.
Trzeba w tym miejscu odnotować także międzynarodowe uznanie, jakim cieszył się Bogusław Leśnodorski. Jednym z wielu przykładów jest nadanie mu w 1967 roku tytułu doktora honoris causa przez uniwersytet w Tuluzie. Był on jednym z największych – a wówczas było ich wielu – propagatorów nauki i kultury francuskiej na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Nie może więc dziwić, że utrzymywał kontakty przede wszystkim z nauką francuską, co powodowało też szczególne uznanie jego osiągnięć właśnie we Francji.
Aktywność organizacyjna Bogusława Leśnodorskiego nie ograniczała się do Uniwersytetu Warszawskiego. Pełnił także liczne funkcje w Polskiej Akademii Nauk: był m.in. wicedyrektorem Instytutu Historii, kierownikiem Pracowni Dziejów Oświecenia, członkiem Komitetu Nauk Prawnych oraz Komitetu Nauk Historycznych. Kierował pracami zespołu interdyscyplinarnego prowadzącego badania nad elitami polskiego Oświecenia. Przez 21 lat, poczynając od 1952 roku, był, bardzo angażując się w tę pracę, redaktorem naczelnym „Kwartalnika Historycznego”, a w latach 1964–1975 przewodniczył Komitetowi Redakcyjnemu Polskiego słownika biograficznego (redaktorem naczelnym pozostawał w tym czasie Emanuel Rostworowski).
W 1979 roku poważna choroba wyłączyła go całkowicie z czynnego życia. Zmarł 1 lipca 1985 roku i został pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Ocena dorobku naukowego Bogusława Leśnodorskiego nie jest prosta. Jego bibliografia liczy ponad 400 pozycji. Obejmuje prace historyczno-prawne, a wśród nich dominują teksty dotyczące epoki oświecenia, której poświęcił znaczną część swego naukowego życia i osobistego zaangażowania, publikacje z historii nauki, historii nauki prawa, w tym dziejów Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, wiele pozycji o charakterze popularyzatorskim, prace edytorskie, wreszcie z historii administracji, która, jak będzie o tym jeszcze mowa, stała się ostatnią pasją badawczą Bogusława Leśnodorskiego.
Najważniejsze publikacje Leśnodorskiego z obszaru historii prawa (dla niego zawsze obejmującej również historię idei): Dzieło Sejmu Czteroletniego (1951) i Polscy jakobini (1960) stanowią ważkie odzwierciedlenie stanu wiedzy i sposobu interpretowania procesów dziejowych w czasach, gdy ukazały się drukiem. Z tego względu dla badaczy polskiej historiografii ostatniego stulecia mogą nadal, a może i powinny, stanowić przedmiot szczególnego zainteresowania i zarazem pośrednie źródło wiedzy o stanie środowiska historyków instytucji i idei okresu po II wojnie światowej – niezależnie od naukowej aktualności ich ustaleń i tez.
Oczywiście, późniejsze badania źródłowe, inne interpretacje materiału źródłowego, a także rozwój różnego rodzaju analiz dotyczących generalnie epoki oświecenia w Europie, spowodowały, że niektóre tezy sformułowane zwłaszcza w Dziele Sejmu Czteroletniego wymagały istotnej rewizji i nie mogły ostać się w obiegu naukowym. Sam Bogusław Leśnodorski dostrzegał zresztą potrzebę korekty niektórych swoich twierdzeń. Na przykład w 1971 roku stwierdził, że Ustawa Rządowa z 1791 roku – wbrew temu, co utrzymywał w Dziele Sejmu Czteroletniego, poświęconym w dużym stopniu Ustawie – „nie zamykała dzieła reformy kraju, przeciwnie, dopiero je otwierała”. Podobnie ustalenia co do autorstwa Konstytucji 3 maja, pomniejszające rolę króla Stanisława Augusta, zostały potem skorygowane w dobrze udokumentowanych publikacjach Emanuela Rostworowskiego.
W bogato udokumentowanej książce Polscy jakobini zachowuje aktualność teza o raczej drugorzędnym znaczeniu nurtu radykalnego w powstaniu 1794 roku. Warszawskie środowiska radykalne były raczej grupą nacisku, bez realnej szansy przejęcia inicjatywy w swoje ręce. Wątpliwe jest więc, czy można środowisko to określić mianem zorganizowanej siły politycznej i porównywać do francuskich jakobinów. Zastrzeżenia mogą także budzić dość jednostronne oceny wszystkich innych środowisk zaangażowanych w powstanie, zwłaszcza polityków i działaczy związanych z królem. Zarazem trzeba jednak zauważyć, że ta książka Leśnodorskiego dostarcza w obszarze źródeł wiele wartościowego materiału i dlatego jest nadal przywoływana przez autorów zajmujących się schyłkiem Rzeczypospolitej, nawet jeśli nie aprobują oni generalnych ocen autora. Za przykład mogą służyć dwie publikacje Łukasza Kądzieli: Między zdradą a służbą Rzeczypospolitej (1993) oraz Fryderyk Moszyński w insurekcji kościuszkowskiej (2004).
Wielkim niezrealizowanym tematem stała się biografia Hugona Kołłątaja. Leśnodorski opracował obszerny wstęp do Listów Anonima (do dzisiaj zresztą wielokrotnie, choć niekiedy z zastrzeżeniami przywoływany, jak np. w pracy Zofii Zielińskiej Kołłątaj i orientacja pruska u progu Sejmu Czteroletniego, ogłoszonej w 1991 roku), ale odrębnej książki o Kołłątaju nigdy nie napisał.
Szczególną rolę w dorobku Bogusława Leśnodorskiego odgrywają liczne eseje historyczne. Ta forma twórczości była mu szczególnie bliska, chętnie się nią posługiwał i w niej najlepiej i najpełniej potrafił wyrazić swoje widzenie historii, umiejętność podróżowania w czasie, kojarzenia różnych – niekiedy odległych przestrzennie czy czasowo – wydarzeń, tak by wyłowić łączące je cechy wspólne. Szczególnym przykładem takiego sposobu uprawiania historii stały się Rozmowy z historią, wyrosłe z audycji radiowych i telewizyjnych, a potem spisane w formie swobodnych esejów, przedstawiających węzłowe zagadnienia dziejów Polski od czasów najdawniejszych do współczesności. Do tego rodzaju publikacji trzeba także zaliczyć zbiory esejów Historia i współczesność oraz Ludzie i idee.
Wśród szkiców Bogusława Leśnodorskiego na szczególną uwagę mogą zasługiwać: praca dotycząca szkoły humanitarnej prawa karnego i znajomości myśli Beccarii wśród polskich oświeconych, teksty analizujące Polskę i Europę na przełomie XVIII i XIX w. oraz państwo polskie na przełomie dwóch stuleci, a także artykuł określający reformy Sejmu Czteroletniego mianem pokojowej rewolucji. Wart przypomnienia jest także artykuł Jakobini wobec zagadnień wzrostu i wspólnoty politycznej w Księstwie Warszawskim, podejmujący problem wzajemnej relacji między wspólnotą polityczną i obywatelską (do tego tekstu odwoływał się ostatnio Maciej Mycielski w książce Miasto mieszkańców, wieś obywateli. Kajetana Koźmiana koncepcje wspólnoty politycznej do 1830 roku), ogłoszonej w 2004 roku. Dla świata uniwersyteckiego nadal ważne pozostają teksty dotyczące Szkoły Prawa i Nauk Administracyjnych w Księstwie Warszawskim (1963), nauk ekonomicznych i politycznych w Królestwie Polskim w dobie Szkoły Głównej (1964) czy, wreszcie, generalnie o uniwersytetach w epoce oświecenia (1964).
Jedną z dziedzin, której Bogusław Leśnodorski poświęcił szczególnie wiele – stopniowo coraz więcej – uwagi była historia administracji. Bez wątpienia należy go nazywać „promotorem badań historyczno-administracyjnych w skali nie tylko naszego kraju”. Tak został on określony w słowie wstępnym do kolejnych wydań, poczynając od 1980 roku, Historii administracji Huberta Izdebskiego. Od lat 60. Bogusław Leśnodorski przeżywał wręcz okres fascynacji historią administracji – a fascynacja potrafiła u niego przechodzić w rodzaj euforii. Utrzymywał ożywione – bardzo ożywione, jak na tamte czasy – kontakty z przedstawicielami rodzącej się na zachodzie Europy nowej dyscypliny historyczno-prawnej, w szczególności z Pierre’em Legendre, autorem m.in. Histoire de l’Administration de 1750 a nos jours (1968) – mało klasycznego podręcznika, w którym wiele miejsca zajęły różnego rodzaju wątki psychosocjologiczne (coraz bardziej zresztą absorbujące później francuskiego autora). Dzięki Bogusławowi Leśnodorskiemu, Pierre Legendre odwiedził Uniwersytet Warszawski, dzięki czemu wszyscy zainteresowani mogli zapoznać się z rodzącą się nauką historii administracji i jednym z jej ważnych przedstawicieli.
Na XIII Międzynarodowym Kongresie Nauk Historycznych Bogusław Leśnodorski wygłosił referat, którego skrót został ogłoszony pod tytułem Administracja w państwie burżuazyjnym (czynniki rozwoju) w „Państwie i Prawie” w 1971 roku. Było to syntetyczne ujęcie dziejów nowożytnej administracji, uwzględniające różne wątki: doktrynalne, prawne, ekonomiczne, organizacyjne – a zarazem programowa wizja zakresu nowego przedmiotu i sposobów jego traktowania. Wpłynęła ona na kształt nauki historii administracji nie tylko w Polsce.
Jako dziekan warszawskiego Wydziału, Bogusław Leśnodorski był nie tylko inicjatorem powrotu do starej nazwy „Wydział Prawa i Administracji”, ale, jak była już o tym mowa, sam prowadził studia nad Szkołą Prawa i Nauk Administracyjnych i jej kontynuatorami, jak też zachęcał innych do badań i nad Szkołą, i ogólnie nad historią myśli nie tylko prawnej, ale i administracyjnej.
Potrafił skupić wokół siebie grupę doktorantów, którzy podjęli tę tematykę. Henryk Goryszewski pod jego kierunkiem przygotowywał rozprawę doktorską o najwybitniejszym polskim administratywiście XIX stulecia Antonim Okolskim (rozprawa została obroniona w 1980 roku). Także pod jego kierunkiem Piotr Hübner przygotował rozprawę doktorską z pogranicza historii administracji i historii nauki, mającą za przedmiot powstawanie Polskiej Akademii Nauk; autor ten przesunął jednak następnie swoje zainteresowania całkowicie w kierunku najnowszej historii organizacji nauki. Maria Nodzykowska-Gromadzka – której promotorem był Jerzy Starościak, sam zainteresowany historią administracji i pozostający w naukowej przyjaźni z Bogusławem Leśnodorskim – zajęła się kształtowaniem polskich nauk administracyjnych w drugiej połowie XIX w. (jako monografia Narodziny polskich nauk administracyjnych, rozprawa ukazała się już po śmierci autorki, w 1985 roku). Do grupy tej należał również Hubert Izdebski, którego rozprawa doktorska miała za przedmiot Kolegialność i jednoosobowość w zarządzie centralnym państwa nowożytnego, wybrany przez promotora Michała Sczanieckiego w ścisłej współpracy z Bogusławem Leśnodorskim.
W tym wszystkim, co Bogusław Leśnodorski głosił i czynił w odniesieniu do historii administracji, pozostawał wierny temu, co było charakterystyczne dla jego twórczości naukowej co najmniej od rozprawy Dzieło Sejmu Czteroletniego. Można powiedzieć, że jego zainteresowanie historią administracji było swoistą konsekwencją rozważań nad Wiekiem Oświecenia (czy, jak wolał mówić, Wiekiem Świateł) i jego pokłosiem, a zarazem płodnym naukowo zafascynowaniem (w czym nie był wyjątkowy, ale czemu dawał wyraz jak mało kto) założeniami szkoły „Annales” i jej kontynuatorów.
Wiek Świateł wytworzył bowiem nie tylko podstawy współczesnego europejskiego myślenia i współczesnych instytucji europejskich, ale to w jego czasie stworzone zostały podstawy nowoczesnej myśli administracyjnej i nowoczesnej administracji publicznej – zarówno w ówczesnych, w Europie przeważających, monarchiach absolutnych (starających się być „monarchiami oświeconymi”), jak i w ówczesnych „oświeconych republikach” (tej nazwy Bogusław Leśnodorski bardzo lubił używać), w tym, stanowiącej przedmiot jego najgruntowniejszych studiów, Rzeczypospolitej Obojga Narodów w epoce stanisławowskiej. Okres Księstwa Warszawskiego, którym zajął się szybko – poczynając od głośnego w swoim czasie studium Elementy feudalne i burżuazyjne w ustroju i prawie Księstwa Warszawskiego, ogłoszonego na łamach „Czasopisma Prawno-Historycznego” w 1951 roku – i którego cywilizacyjną rolę bardzo podkreślał, stanowił dlań kontynuację idei oświecenia, w nowocześniejszych warunkach i okolicznościach.
Jako człowiek, Bogusław Leśnodorski mógł się wydawać uosobieniem Wieku Świateł. Tadeusz Łepkowski pisał:
„Profesor Leśnodorski [...] jest to uczony, który w sposób całkowicie autentyczny [...] koresponduje z epoką Oświecenia [...] Jest to człowiek, który ma niemal wszystkie zalety ludzi osiemnastowiecznych i nie jest wolny od pewnych słabostek. Gładki w obyciu, wszechstronnie oświecony, błyskotliwy, unikający zadrażnień i sytuacji konfliktowych z otoczeniem, starający się stosować sztukę rozsądnego kompromisu i swoistej dyplomacji”.
Także w kategoriach intelektualnych Bogusław Leśnodorski wydawał się w wielu aspektach swej twórczości kontynuatorem tradycji oświecenia. Jednym z wielu dowodów, obok podkreślanego stale przekonania, iż dzień dzisiejszy jest tylko cezurą między przeszłością a przyszłością, na okoliczność tego podejścia – znajdującego wyraz także, a może przede wszystkim, w jego koncepcji historii administracji – jest następujące wyznanie, nieomalże wyznanie wiary, sformułowane w szkicu Historia i społeczeństwo. Problemy informacji i porozumienia (1965):
„Historia może i powinna służyć przyszłości. Może i powinna to czynić swymi badaniami, obejmującymi całość dziejów, przede wszystkim zaś przez ukazywanie tradycji i działań skutecznych, rozumianych jako dążenie do wolności, postępu i szczęścia ludzkiego. Tak pomyślane tradycje nie tylko nie przeciwstawiają się, lecz mogą służyć nowoczesności”.
Nieprzypadkowo w cytowanych słowach znajdziemy wyrażenie „badania, obejmujące całość dziejów”. Historia – którą Bogusław Leśnodorski chciał rozumieć szeroko: jako zarazem „przeszłość, której jesteśmy wytworem”, „badania nad nią, które uprawiamy”, „wiedzę, którą dysponujemy” oraz, najważniejszą dlań, „metodę rozpoznawania dziejów i wytworzonych przez nią składników współczesności” – powinna być traktowana integralnie.
Integralność – to, z jednej strony, tworzenie warunków i wykorzystywanie owoców współpracy z innymi naukami, zarówno społecznymi (przede wszystkim ekonomią, która jest przecież, a przynajmniej powinna być, szczególnie bliska administracji publicznej, tak jak myśl administracyjna ściśle splata się z myślą ekonomiczną, socjologią, psychologią i antropologią kulturalną), jak i przyrodniczymi, i technicznymi, a z drugiej strony widzenie obecnej cywilizacji „w perspektywie globalnej historii ludzkości, jej kumulatywnego, co nie znaczy, że ciągłego, bo także w nauce przerywanego przewrotami – wysiłku i dziedzictwa, koegzystencji wolnych indywidualności ludzkich i zbiorowych” (myśl z powołanego eseju Historia i społeczeństwo). Dlatego historia była dlań badaniem procesów, przede wszystkim procesów „długiego trwania” (odkrył zresztą, że termin la longue durée wystąpił po raz pierwszy we francuskim wydaniu dzieła Lelewela o paralelizmie dziejów Polski i Hiszpanii), a w ich ramach „elementów działających” – terminu tego użył w ważkim studium Rozbiory Polski. Układ elementów działających.
Przy takim podejściu interesowała go przede wszystkim „ekonomika i cywilizacja” z punktu widzenia zacofania – w jakim Polska znalazła się w dobie upadku dawnej Rzeczypospolitej – i możliwości przejścia do „wielkiego pchnięcia” w celu przezwyciężenia tego zacofania. I w tym zakresie upatrywał – może nawet zresztą z przesadą, co oczywiście bynajmniej nie było nietypowe w czasach, gdy to pisał – doniosłą rolę administracji publicznej.
Poza wspomnianym już programowym referatem o czynnikach rozwoju administracji (ale i o administracji jako czynniku rozwoju) można tu zacytować jego słowa odnoszące się do Księstwa Warszawskiego: „To Księstwo przyniosło pierwsze, stosunkowo bardziej znane, zawarte w konstytucji z 1807 roku, w prawie sądowym i bardzo obfitym prawodawstwie administracyjnym instytucjonalne elementy dla «wielkiego pchnięcia» w ekonomice i cywilizacji w późniejszym czasie”, jak również zrozumieć pewne zafascynowanie ustaleniami Jerzego Górskiego o wcześniejszych polskich odpowiednikach niemieckiej narodowej szkoły ekonomii politycznej w książce Polska myśl ekonomiczna a rozwój gospodarczy 1807–1830. Studia nad początkami teorii zacofania gospodarczego (1963). To w tym kontekście cytował słowa ministra Feliksa Łubieńskiego: „źródło zła nie tkwi więc w narodzie, ale w braku urzędników”. Podobnych wątków poszukiwał też w ideach wykładowców Szkoły Głównej, czyniąc to w szczególności w referacie Nauka i problemy wzrostu. Przykład Szkoły Głównej – wygłoszonym na sesji poświęconej stuleciu warszawskiego Wydziału Prawa w 1963 roku.
Trudno takich wątków nie łączyć z marksizmem, którego, niepełnym jeszcze, wyznaniem była drukowana wersja Dzieła Sejmu Czteroletniego, a pełny wyraz stanowił powołany referat o Księstwie Warszawskim z 1951 roku. Był to jednak w istocie marksizm bliski szkole „Annales”, z biegiem czasu zresztą coraz bliższy. Z czego był dumny, doprowadził do wpisania do dowodu osobistego w rubryce „zawód”: „historyk instytucji i idei” – i istotnie reprezentował w słowach i w naukowych czynach stanowisko, które wyraził w tytule jednego ze swoich artykułów: Pierwsze są idee, wtórne są instytucje. Nawet jak na lata 60. i 70. nie były to standardowe poglądy marksistowskie.
Dodać zarazem warto, że do dziś – może i dlatego, że nie jest już modny marksizm, który chociaż formalnie nakazywał zajmować inne stanowisko – wielu historyków prawa, historyków myśli prawniczej i prawnej oraz prawników jest „odpornych” na wiedzę z zakresu, odpowiednio, historii ekonomicznej, historii myśli ekonomicznej i ekonomii. Historia administracji – zapoczątkowana w naukowym kształcie przez Bogusława Leśnodorskiego – choć rozwinęła się u nas i okrzepła, czego dowodem jest choćby znacząca liczba podręczników – odległa jest wciąż od spełnienia postulatów profesora, dotyczących wszelkich badań z zakresu historii, w tym historii prawa.
Postulaty te – dające się sprowadzić do jego hasła „specjalizacji w integracji” oraz przejętego od Norwida motta „przeszłość jest to dziś, tylko cokolwiek dalej” – uznać zaś można, co najistotniejsze, za stale aktualne, wraz z następującym wezwaniem z eseju zatytułowanego jak motto z Norwida:
„Każda myśl jak każdy twór człowieka nosi na sobie ludzkie piętno. Może być śmiała i szeroka, ostrożna i kompromisowa, płytka i tchórzliwa, pomysłowa i ożywcza. Warto będzie w uprawie i w upowszechnianiu naszych myśli bardziej niż dotąd troszczyć się o ich śmiałość i szerokość, intensywność i dosięganie przyszłości”.
Przesłanie to Bogusław Leśnodorski kierował do badaczy z różnych dziedzin i specjalności. „Historyk instytucji i idei” czuł się zarówno historykiem prawa, historykiem administracji i historykiem idei politycznych i prawnych, jak i historykiem tout court czy po prostu badaczem nauk społecznych i humanistycznych.
Powszechnie był rozpoznawany jako historyk, co wynikało również z tego, że w różnych formach udatnie upowszechniał „uprawiane” przez siebie myśli. Jedną z form upowszechniania była twórczość podręcznikowa, w szczególności znaczący udział w podręczniku Historii państwa i prawa polskiego, określanym przez kolejne pokolenia studentów jako „trojaczki”, napisanym wspólnie z Juliuszem Bardachem i Michałem Pietrzakiem.
Co istotne, popularyzację wiedzy Bogusław Leśnodorski traktował jako działalność wcale nie odmienną od uprawiania nauki. Dzieła par excellence naukowe i dzieła popularne – od Parlamentaryzmu w Polsce (1947) poczynając, a kończąc na serii Konfrontacje historyczne, która powstała z jego inspiracji, i w ramach której zredagował i opatrzył obszernym wstępem tom poświęcony oświeceniu – pisał takim samym językiem, zarazem pięknym i prostym. Znakomity orator, tak samo wygłaszał referaty naukowe, jak i wykłady dla studentów pierwszego roku. W jednym i drugim przypadku starał się unikać tonu ex cathedra i nie podkreślać swojej „profesorskości”; nie miał zresztą zwyczaju podpisywać się inaczej niż imieniem i nazwiskiem, twierdząc, że dodatki takie jak „prof. dr”, czy po 1968 roku „prof. dr hab.”, były, przynajmniej w odniesieniu do niego, zbędne. Jednocześnie traktował czytelników i słuchaczy nader poważnie, unikając upraszczania i spłaszczania przekazywanej wiedzy. Przeciwnie, jego wywody, pełne tez syntetycznych i porównawczych, jak też dygresji, wymagały odpowiedniego przygotowania oraz wysiłku intelektualnego czytelnika i słuchacza.
Szczególna rola Bogusława Leśnodorskiego w środowisku historycznym polegała na jego wyjątkowej umiejętności inspirowania wymiany poglądów, inicjowania ważnych dyskusji, pobudzania do refleksji. Tę rolę dobrze charakteryzuje sposób organizowania pracy w zespole redakcyjnym „Kwartalnika Historycznego”. Jak pisał Stanisław Trawkowski:
„zostawiając dużą swobodę współpracownikom, popierając ich propozycje i pobudzając ich inwencję, pozostawał Leśnodorski decydującym kierownikiem pisma [...] Swobodną wymianę zdań urozmaicał Redaktor dowcipem, żartem, anegdotą. Wysłuchiwał współpracowników uważnie, w sprawach szczegółowych zasięgał rady przyjaciół, decydował, ważąc argumenty własne i cudze”.
Podobne podejście reprezentował Bogusław Leśnodorski w dydaktyce uniwersyteckiej, zarówno w zakresie kształcenia studentów, jak i kadry naukowej.
Jak pisał jeden z uczniów profesora, Zbigniew Szcząska, we wspomnieniowym artykule w 1986 roku, Bogusław Leśnodorski był historykiem ludzi, idei i instytucji. Szczególnie bliska była mu dewiza wybitnego francuskiego historyka, Marca Blocha: Avant d’etre historiens de telle ou telle branche, nous sommes historiens tout court. Przez studia i podstawowe miejsce zatrudnienia związany z historią prawa i instytucji państwowych, Bogusław Leśnodorski czuł się jednak – i był – po prostu historykiem, historykiem tout court. Spoglądając z ogólnohistorycznej perspektywy na fenomen prawa i państwa, najgłębiej interesując się Wiekiem Świateł, nie był historykiem jednego okresu. Określenie „polihistor”, czasem nadużywane, jest wobec niego w pełni adekwatne.
*Tekst opublikowany pierwotnie jako: Bogusław Leśniodorski (1914–1985) – profesor uniwersytetu, historyk, człowiek, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 2006, t. LVIII, z. 1, s. 9–19.