Jan Legowicz
Urodzony 9 VIII 1909 w Mościskach. Studia we Fryburgu w Szwajcarii (1930–1937), tamże doktorat (1937). W czasie okupacji uczestnik tajnego nauczania. Wykładowca w studium dla pracowników oświaty, następnie profesor UŁ (1948–1953). Od 1953 w Warszawie, profesor UW (1961–1979), dziekan Wydziału Filozofii, dyrektor Instytutu Filozofii, kierownik Katedry, a następnie Zakładu Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej.
Filozof oraz historyk filozofii starożytnej i średniowiecznej.
Współtwórca i kierownik (1956–1968) Zakładu Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej IFiS PAN. Dyrektor IFiS (1968–1971).
Współzałożyciel i wiceprzewodniczący Société Internationale pour Étude de la Philosophie Médiévale. Od 1968 przewodniczący Komitetu Redakcyjnego Biblioteki Klasyków Filozofii w PWN i inicjator przekładu dzieł wszystkich Arystotelesa. Współredaktor (ze Stefanem Swieżawskim) „Studiów Mediewistycznych”, redaktor „Przeglądu Humanistycznego” i „Studiów Filozoficznych”.
Zmarł 27 X 1992 w Warszawie.
Zarys historii filozofii, Warszawa 1964; Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 1973; Historia filozofii średniowiecznej Europy zachodniej, Warszawa 1980; Świadomość współuczestnictwa, Warszawa 1980.
J. Szmyd, Legowicz Jan Wawrzyniec (1909–1992), [w:] Wizerunki filozofów i humanistów polskich. Wiek XX, red. J. Szmyd, Kraków 2000, s. 198–202.
[...] i wtedy –
pamiętasz –
tam na krętej ścieżce przedsennej nocy
głos Twój zabrzmiał mi
ciszą sumienia
że spłacić muszę
cokolwiek od kogo otrzymałem w darze
co znalazłem
a może niekiedy kradłem
co brałem bezwiednie lekko
bez prośby ni musu
od tych co mnie karmili
pomagali się wspinać na kolana
i wyżej po barkach się wznosić
zachęcali uśmiechem [...]1
Profesor Jan Legowicz był postacią iście renesansową. Filozof, historyk filozofii, pedagog, poeta, malarz, a przy tym aktywny uczestnik życia naukowego i akademickiego, organizator struktur badawczych i dydaktycznych, redaktor i inicjator imponujących przedsięwzięć wydawniczych.
Z Uniwersytetem Warszawskim związał się w 1953 roku, kiedy to został przeniesiony z Łodzi do Warszawy, aby mógł włączyć się w organizację studiów filozoficznych, wówczas właśnie tworzonych. Pozostał w nim, choć w ostatnim okresie były to już związki mniej oficjalne, aż do samego końca. Pełnił ważne funkcje administracyjne, lecz tą najbardziej znaczącą, i również dla niego najważniejszą, było niewątpliwie kierowanie Katedrą (późniejszym Zakładem) Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej, jedyną taką w latach 50. i przez kolejne, długie jeszcze lata w państwowej uczelni w Polsce. Od 1956 roku współorganizował też bliźniaczy zakład w Polskiej Akademii Nauk, w którym przyczynił się do zapoczątkowania badań nad średniowieczną tradycją rękopiśmienną, zwłaszcza w zakresie filozofii polskiej. W tych trudnych dla filozofii starożytnej i przede wszystkim średniowiecznej czasach nawiązywał kontakty z mediewistami z krajów Europy Zachodniej, a nawet z Kanady. Jego uczniom, młodym badaczom, stwarzało to zupełnie niezwykłą w ówczesnej rzeczywistości politycznej możliwość rozwoju naukowego. W 1968 roku, gdy kazano mu wybierać między pracą w Akademii a działalnością uniwersytecką, Legowicz pozostał na Uniwersytecie: nie wyobrażał sobie odejścia od pracy z młodzieżą.
W 1979 roku prof. Legowicz przestał kierować utworzonym przez siebie zakładem, swoim bardzo kochanym dzieckiem, jak zdarzało mu się niekiedy tę instytucjonalną formę określać. Po 26 latach nieprzerwanej w nim pracy, po wypromowaniu wielu pokoleń magistrów i doktorów, przeszedł na nakazaną przepisami emeryturę. Fakt ten, chociaż bolesny, szczęśliwie nie oznaczał dla jego uczniów rozstania. Legowicz prowadził bowiem jeszcze dla studentów Instytutu Filozofii zajęcia z metodologii nauk, dyscypliny, której znaczenie niezmiernie cenił, a do której wykładania jak mało kto był predestynowany. Przez lata systematycznie uczestniczył też w naukowych spotkaniach pracowników zakładu, ciągle będąc ich mistrzem: ucząc, doradzając, kierując. Opowiadał o własnych nowych projektach badawczych, czytał fragmenty powstających dzieł; także swoje wiersze, pisane od dawna, lecz ujawnione dopiero u kresu wspólnej drogi. Ostatni raz Legowicz był w swoim zakładzie i spotkał się z dawnymi uczniami 23 czerwca 1992 roku, w przeddzień imienin. Czas wakacji rozluźnił więzi, u ich końca dowiedzieli się oni, że przebywa w szpitalu; niektórzy jeszcze mogli go tam odwiedzić i chociaż domyślali się, że jest bardzo chory, nie wiedzieli, że było to pożegnanie. Profesor Legowicz zmarł 27 października 1992 roku.
Naukowe dzieło Legowicza spełniało się w trzech zasadniczych dziedzinach: filozofii, historii filozofii i pedagogiki. W jego ujęciu łączyły się one w spójną całość, a szczegółowe rozważania w zakresie każdej z nich wzajemnie się dopełniały i stanowiły dla siebie potrzebne uzasadnienie. Chociaż najbardziej znany jako historyk filozofii, był Legowicz przede wszystkim filozofem, a wobec ewentualnych wątpliwości, czy ten właśnie obszar jego bogatej aktywności należy uznać za naczelny, można odwołać się do rozstrzygającego w jakiejś mierze, wyrażonego przezeń przekonania, że dzieło historyka filozofii jest zawsze konsekwencją konkretnej postawy filozoficznej: jeżeli uprawiana przez niego dziedzina ma zachowywać walor naukowości, historyk filozofii musi być z konieczności filozofem. Postawę filozoficzną Legowicza cechowała ufna wiara w człowieka i w moc jego rozumności. Nie będzie, myślę, błędem sądzić, że filozofię rozumiał w duchu antyku, a swoją rolę, na wzór starożytnych myślicieli, jako swojego rodzaju posłannictwo: misję prowadzenia człowieka po drogach życia tak, aby najpełniej stawał się człowiekiem świadomym tego kim jest, jakie są jego możliwości, jego miejsce i rola w świecie, i jakie zadanie ma do spełnienia. Jest to więc filozofia, której naczelny temat i najważniejszą wartość stanowi człowiek: rozumnie poznający świat – przyrody i ludzi, rozumnie w nim żyjący i rozumnie go współtworzący. Ostatnie dzieło, które ukazało się już po śmierci Legowicza, nosi tytuł Człowiek – istota ludzka. Księga to bardzo ważna i bardzo piękna – szkoda, że mało znana. Bardzo też trudna w lekturze: autor bowiem, dla którego zawsze było ważne, aby słowo w pełni wyrażało myśl, z językiem wręcz się mocuje. Jednakże warto podjąć wysiłek zrozumienia swoistości Legowiczowej formy, aby dotrzeć do głębokiej treści w twórczym mozole nią ujawnianej. Dzieło to jest swojego rodzaju testamentem uczonego, spisanym z perspektywy pracowitego, świadomie przeżywanego życia, w nadziei, że swoim doświadczeniem pouczy tych, którym dane będzie żyć w przyszłości. Widać w nim niepokój o kierunek przemian, które znaczyły ostatnie lata życia: politycznych, technicznych, kulturowych. Widać zatroskanie o człowieka, określanego jako humanum – jedność ducha i ciała, ujmowanego zarówno w perspektywie Tego, który Jest, jak i w przestrzeni świata przyrody, w którym przyszło mu być, ale który sam też stara się przetworzyć. Legowicz dostrzega zagrożenia i przestrzega przed uprzedmiotowieniem owego humanum w nadchodzących czasach, jego stechnicyzowaniem, w którym zagubi on swoją najbardziej ludzką cechę: świadomość własnego bycia, wiedzę o tym, kim jest. Wychodząc naprzeciw temu zagrożeniu, rozwija wizję pax humana, tj. jedności i poczucia wspólnoty ludzi: ze sobą wzajem i ze światem, który widzi jako przestrzeń współuczestnictwa i współtworzenia zarazem. Jak napisze, owa pax humana jest powinnością ludzkiego humano-współuczestnictwa i humano-współtworzenia, wysiłkiem, który w trosce o wszechcałość musi zostać podjęty.
Był jednakże Jan Legowicz przede wszystkim znakomitym badaczem myśli starożytnej oraz średniowiecznej, chociaż i całość dziejów filozofii nie była mu obca, jak wskazuje bardzo niegdyś znany i ceniony Zarys historii filozofii. Badania te wspierały się na nadzwyczaj solidnym fundamencie, przygotowanie do nich imponuje: Legowicz odbył bowiem studia filozoficzne, pedagogiczne i teologiczne, ponadto zdobył wiedzę z paleografii, archeologii, nawet numizmatyki i heraldyki; z tym łączył biegłą znajomość języków klasycznych: greki i łaciny, w jakimś też stopniu hebrajskiego. Ów warsztat stanowił podstawę rozległej, głębokiej, niesłychanie rzetelnej wiedzy kształtującej własne ujęcie myśli filozoficznej i historycznej. Profesora cechowało niestrudzone dążenie do perfekcji w pracy naukowej: od gruntownych badań źródłowych, przez zgłębianie obszernej literatury przedmiotu, w stosunku do której zachowywał pewnego rodzaju dystans wyrażający się w skrupulatnym sprawdzaniu każdej informacji, po wytrwałe cyzelowanie wypowiedzi. Myśl bowiem, zdaniem Legowicza, musiała być wyrażona w sposób możliwie najbardziej precyzyjny. Z uporem szukał słów, które mogłyby z całą dokładnością ją odzwierciedlić. W jego dziełach nie ma ani przypadkowych, nieprzemyślanych wiadomości i interpretacji, ani też przygodnych, nierozmyślnych słów. Proces twórczy, niezależnie od wielkiej wyobraźni badawczej i radosnych chwil odkrywczych olśnień, spełniał się ostatecznie w żmudnej pracy i w mozolnym trudzie. Toteż styl Legowicza, jego język, jest rozpoznawalny, jak mało który. Na swój sposób jest on poetycki, obfituje w plastyczne obrazy i określenia, ale też jest, myślę, trudny: słowo musiało się nagiąć i podążyć za myślą i wolą autora.
Profesora koncepcja historii filozofii kształtowała się w odniesieniu do bardzo charakterystycznego, swoiście Legowiczowego założenia, zgodnie z którym cała sfera różnorodnych faktów, składająca się na minione dzieje, oraz ich ujęcie w określonych poglądach i niegdyś sformułowanych teoriach, stanowi jedynie dla badacza dziedzinę nazywaną przez niego „przedmiotem danym”. Jest to pewne tworzywo wspólne: dostępne, właśnie „dane”, każdemu badaczowi. Opis tego prostego zbioru faktów nie ma jeszcze, według niego, rangi historii filozofii. Ona może się dopiero z tego materiału wyłonić. Aby jednak to nastąpiło, badacz w swoim twórczym wysiłku musi owo zwykłe nagromadzenie danych przekształcić, spoglądając na nie i ujmując je jako „przedmiot zadany”. Musi, w jakimś sensie, nałożyć na nie przemyślany zestaw pytań, na które będzie poszukiwać odpowiedzi, i stworzyć pewną perspektywę, w której one się ujawnią. Pytania te nie są oczywiście dowolne, muszą zachować sens i wyrastać z tworzywa, którym uczony dysponuje, niemniej to od nich, od tego, czego uczony w przeszłej rzeczywistości szuka, zależy też jej obraz i określona interpretacja obecnych w niej poglądów. Legowicz był przekonany, że może się zdarzyć, iż sama obecność określonego problemu, odnalezionego w historycznej przestrzeni, zależeć będzie od tego, czy badacz dostrzeże możliwość jego zaistnienia w złożoności „przedmiotu danego” i czy postawi odpowiednie o niego pytanie2.
Charakterystyczne dla Legowicza ujęcia historii filozofii jest przeświadczenie, że nie można poznać sfery poglądów bez poznania człowieka będącego ich autorem i rzeczywistości, w której on żył. Z niego brał się sprzeciw wobec przedstawień dystansujących się od dziedziny faktów. Był bowiem przekonany, że świat, w którym człowiek żyje, działa i tworzy, a więc rzeczywistość przyrodnicza, ale też to, co jest jego dziełem: w wymiarze politycznym, społecznym i kulturowym, wywiera niepodważalny wpływ na jego sposób myślenia i na kształtowanie się ludzkich poglądów; także wydarzenia historyczne, które wprawdzie on sam konstruuje, lecz w które również jest uwikłany i jakoś przez nie określany. To one właśnie miały wyznaczać przemiany, które w świecie myśli się dokonują: przemiany w sposobie filozofowania, cezury w dziejach filozofii, sam początek, tzw. narodziny filozofii, miały w tym ujęciu swoje źródło w konkretnym, określonym historycznie, a nawet gospodarczo, kształcie rzeczywistości. Swoje ujęcie filozofii wyrazi Legowicz w pięknej frazie: „Nazwa «filozofia» zamyka w sobie treści niewyczerpanie powstające z nieustannego styku myśli z zapładniającym ją światem rzeczy, wyraża najbardziej intymne przeżycia duchowe człowieka, jego intelektualne niepokoje i jego wolę działania, jego świadome ludzkie bycie”3. Takie spojrzenie na filozofię, wielkie znaczenie przywiązywane do fundamentu, z którego – w jego przekonaniu – ona wyrasta, i na którym nierozdzielnie się wspiera, owocuje szczególnym rysem charakteryzującym dzieła Legowicza. Zawierają one bogactwo faktów: historycznych, społecznych, kulturowych – bardzo cennych, a spotykanych już dzisiaj stosunkowo rzadko w tego typu publikacjach, omawiających przede wszystkim poglądy i koncentrujących się na świecie myśli.
Legowicz swoje odczytanie dziejów filozofii antyku i średniowiecza wyłożył w dwóch wielkich, obejmujących całość dziejów przedstawianych epok, historiach: Historii filozofii starożytnej Grecji i Rzymu oraz Historii filozofii średniowiecznej Europy zachodniej. Te niemal pionierskie wówczas w Polsce dzieła nadal pozostają ważne, chociaż być może obecnie znaczenie ich nieco przyćmiły nowsze publikacje, inaczej pisane, bardziej skupiające się na sferze myśli i idei. Lecz ta właśnie, uwidaczniająca się wobec dzisiejszych publikacji odmienność pisania, stanowi zarazem o nieprzerwanie znaczącej wartości dzieł Legowicza. Czas ich powstania (1973, 1980) zaznaczył się wprawdzie określoną metodologią badania i tworzenia, z której to wyłaniały się wcześniej przedstawione założenia, ale też każdemu uważnemu czytelnikowi historycznych dzieł Legowicza ujawnia się fakt, iż nie została ona w sposób sztuczny, zewnętrznie jemu narzucona, że stanowiła własny sposób ujmowania dziejów i myśli, autora swoistość widzenia rzeczywistości i filozofii jako takiej. Mocno akcentował, że dzieje filozofii są nie tylko historią rozwoju idei, lecz także podmiotem jej jest człowiek, którego świadome bycie ona wyraża, a wysiłek tworzenia historii filozofii jest nade wszystko szukaniem człowieka, na jego różnych drogach i bezdrożach. Historyk filozofii, zwracał uwagę Legowicz, sam też jest człowiekiem, przeto jego kreacja pewnej wizji historiozoficznej staje się drogą człowieka do drugiego człowieka, który – szukany – zawsze daje się znaleźć, nawet wówczas, gdy wydaje się, że wielkie dzieła dawnych czasów zostawiają go niejako w zapomnieniu. Tak można by, na przykład, sądzić o czasach średniowiecza. Wbrew różnym bardziej i mniej uczonym sądom, Legowicz i tę epokę przedstawił w duchu własnego wyobrażenia: na tle bogatego opisu sytuacji politycznej, społecznej i uwarunkowań ekonomicznych ukazuje on filozofię tego okresu jako wiedzę o człowieku, która – zachowując i odradzając umysłową tradycję starożytności – rozwijała ją i przenosiła w czasy po sobie następujące. Był przekonany, że bez średniowiecznych rozważań o człowieku nie byłoby też renesansowego humanizmu. Swoistym symbolem patrzenia Legowicza na dzieje filozofii jest przywołanie, w otwierającym ten tekst wierszu, znanej frazy Bernarda z Chartres o sobie – myślicielu danej epoki – jako o karle siedzącym na barkach olbrzymów4.
Ów humanizm, skupienie się na człowieku, jego myśleniu i działaniu, charakteryzuje zresztą nie tylko historyczno-filozoficzne dzieła Legowicza. Problem człowieka jako podmiotu stanowił też, co oczywiste, motyw przewodni dzieł z zakresu pedagogiki; drugiej dziedziny, niezwykle ważnej dla badań i twórczości jego – humanisty, obcującego na co dzień z młodzieżą. Była to naturalna konsekwencja uprawiania zawodu nauczyciela akademickiego, tej profesji, z której był tak dumny. Jego uwagi na temat kształcenia i wychowania są niezmiennie aktualne; wydaje się, że – niezależnie od upływu czasu – można by przywołać jego głos w dzisiejszych sporach i dyskusjach na temat kształtu polskich szkół i uczelni. Podstawowe przesłanie dzieł Legowicza z zakresu teorii wychowania wyraża wielką troskę o to, aby procesu kształcenia nie uprzedmiotowić, nie sprowadzić do sytuacji niespójnego, pozbawionego wzajemnych odniesień uwikłania trzech odrębnych elementów: ucznia, nauczyciela i programu nauczania, aby nie zagubić w nim człowieka. Podkreślał, że przekazywanie wiedzy nie może być czynnością pojmowaną na podobieństwo napełniania pustego naczynia jakąś zawartością, bez względu na to, jak byłaby ona cenna, ani też porównywalną z programowaniem komputera, wyposażanego w dowolną ilość danych. Uczeń czy student, tak jak nie jest ani pustym naczyniem, ani też komputerem do zaprogramowania, nie jest również bezosobowym elementem jakiejś grupy, jakiegoś bezimiennego tłumu, wobec którego nauczyciel/wykładowca staje z jedynym zamiarem wpojenia określonego zasobu wiadomości. Celem programów nauczania (zawsze dostosowanych do potrzeb i możliwości młodych ludzi) winno być, zdaniem Legowicza, ukształtowanie człowieka mającego rozległe horyzonty, spragnionego wiedzy, pełnego zapału i woli działania, a nie człowieka-encyklopedii.
Samo zaś nauczanie ma być „uczestniczeniem w procesie stawania się człowiekiem”, jak to określał, relacją osobową: mistrza i ucznia; nie przypadkowym z instytucjonalnego nadania związkiem, ale spotkaniem osób połączonych szczególną wzajemną więzią, których kontakty wspierać się powinny na poczuciu swoistego partnerstwa, choć nie miało ono bynajmniej oznaczać dość powszechnego dzisiaj „zakumplowania”. Legowicz przez owo partnerstwo rozumiał pewnego rodzaju współobcowanie, sytuację wzajemnego „dialogu”, w którym dwie osoby są połączone spójnym pragnieniem: mistrz, aby jak najwięcej dać z siebie, uczeń, aby jak najwięcej od mistrza przejąć. Według Legowicza partnerstwo mistrza i ucznia nie miało ograniczać się jedynie do kontaktów i spraw naukowych. Był przekonany, że dla nauczyciela ważne powinno być i to, że jego uczeń, młody człowiek, staje przed nim z pewnym zasobem swoich predyspozycji i życiowych doświadczeń, ze swoimi możliwościami „bycia człowiekiem”, a więc że kształcenie jest też wychowywaniem, uczeń bowiem odchodzi od nauczyciela zawsze w jakiś sposób przez niego ukształtowany. Nauczyciel stanowi wzorzec. Jest to jedna z ważniejszych myśli Legowicza w jego rozważaniach na temat nauczania. Można ją ująć w postać przestrogi mówiącej, że nauczającemu nie wolno zapominać o tym, iż swoim działaniem nie tylko przekazuje pewien zasób wiedzy, lecz także kształtuje drugiego człowieka; nawet wówczas, jeżeli nie chce tego robić albo nie jest świadomy takiego swojego oddziaływania, to jednak swoją w tym zakresie niechęcią czy obojętnością także oddziałuje – negatywnie.
Te wskazania nie były pustymi słowami Legowicza, efektowną treścią książek i artykułów z zakresu pedagogiki. Dyktowane były własnym doświadczeniem nauczycielskim, a opisany przez siebie ideał relacji mistrza i ucznia urzeczywistniał w swoich relacjach z uczniami.
Otwierający ten tekst wiersz Legowicza, noszący tytuł Epilog, rozpoczynają wersy chyba bardzo stosowne dla zamknięcia jemu poświęconych rozważań:
Natrudziłem się sobą, ludźmi, światem
nie żal mi nocy
skłócanych snem
pod namiotem powiek
gdy dnie
niepokojem nabrzmiałe
z wieczora topiły się w chęci
odrabiania zamierzeń rozbiegów
już nie do przechwycenia
nie żałowałem namysłu
bez pośpiechu z ubocza
bo miałem czas
i umiłowane życiem serce
nieżądne wzajemności
jedynie baczne
by zgodne w niezgodzie
spaczenia znosić
i przetrwać niezachwianie
do bez-końca umiało [...]
1J. Legowicz, fragment wiersza Epilog, La Mendola, 1 września 1964 roku, wiersz niepublikowany.
2O tej bardzo charakterystycznej, najbardziej własnej idei Legowicza pisał obszernie i szczegółowo Adam Górniak w tekście: Jana Legowicza koncepcja historii filozofii, [w:] Filozofia: istnienie, myślenie, działanie. W 100. rocznicę urodzin Jana Legowicza, red. W. Słomski, „Rozprawy i Studia Katedry Filozofii Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Warszawie” 2009, s. 23–49.
3J. Legowicz, Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 1973, s. 5.
4Pełna fraza Bernarda brzmi: „Jesteśmy jakby karłami, którzy wspięli się na barki olbrzymów, aby mogli więcej i dalej od nich widzieć i to zaiste nie dzięki swemu lepszemu bystrowidztwu ani wzrostowi ciała, ale dlatego, że podnosi ich i wywyższa wielkość olbrzymów” (tłumaczenie Legowicza nieznacznie zmodyfikowane).