Information about a product
Edition: | 1 |
Place and year of publication: | Warszawa 2019 |
Publication language: | polski |
ISBN/ISSN: | 978-83-235-3994-0 |
EAN: | 9788323539940 |
Number of page: | 198 |
Size of the file: | 1,87 MB |
Publication type: | Beletrystyka |
Now and Again. The Diary of a Professor – a Continuation
The book, an example of breaking literary conventions, comprises the texts concerning different, often absurd, aspects of reality. It is a critical analysis of academic work, which compels self-reflection and warns against perceiving the world in a stereotypical way and a wordplay, which oversteps the boundaries between the language and imagination.
Keywords: grotesque, naïve optimism, braking the stereotypes, absurd reality.
The book, an example of breaking literary conventions, comprises the texts concerning different, often absurd, aspects of reality. It is a critical analysis of academic work, which compels self-reflection and warns against perceiving the world in a stereotypical way and a wordplay, which oversteps the boundaries between the language and imagination.
Keywords: grotesque, naïve optimism, braking the stereotypes, absurd reality.
Groteska, którą proponują te teksty, ma źródło w szczególnej pozycji narratora. To, że jest on profesorem (nadzwyczajnym), co nieprzypadkowo podkreśla już tytuł, jest istotne. Narracje medialne przyzwyczaiły nas bowiem do roli profesora, jako kogoś kto wie. W tych narracjach profesor jest ekspertem, który wie i ma nam powiedzieć. Tymczasem profesor (w domyśle mędrzec) nie jest kimś, kto ma nam powiedzieć i uwolnić od wątpliwości. Profesor (nauczyciel akademicki) zadaje pytania. Efekt komiczny tych tekstów jest pochodną przekonania czy domniemania, że potrafi na pytania znaleźć odpowiedź.
Tą odpowiedzią ma być wskazanie związków przyczynowych. Ponieważ pytania, które sobie stawia, dotyczą szeroko rozumianej codzienności, husserlowskiego „świata życia”, odkrywane przez narratora związki przyczynowe są najczęściej całkowicie przygodne. Świat naszego życia okazuje się wypełniony takimi przygodnymi związkami przyczynowymi. Ich uparte poszukiwanie, wyszukiwanie i konstatowanie nie prowadzi jednak od odnalezienia sensu. Prowadzi to paradoksalnego wniosku, że to co najbardziej bliskie, jest jakby najmniej sensu pozbawione.
Jak każda dobra groteska i satyra także narracje Kozłowskiego nie są pozbawione pewnego pedagogicznego zamysłu. Można traktować je jako pewną propozycję epistemologiczną. Mają one zachwiać wiarę, że naszej codzienności może zostać nadany jakiś sens z zewnątrz, na przykład przez politykę, religię czy psychoterapię. Tymczasem uwaga odkrywa głęboko przygodny charakter naszego świata życia. Kozłowski nie wyprowadza z tego wniosku o tragiczności absurdu. Przygodność u Kozłowskiego niekoniecznie jest absurdem. Między innymi dlatego, że uruchamia zdziwienie (które u Arystotelesa jest początkiem myślenia), które wyzwala uwagę. Ta uwaga sprawia, że rytuały codzienności (choćby spacer po krakowskim Rynku czy wyjazd na wakacje nad morze) nie są jedynie udręką powtarzalności, ale polem wolności dla nowych pytań.
Z recenzji Adama Komorowskiego
Ciekawa jest konstrukcja utworu. Mamy tu połączenie dziennika z zapisem myśli o sprawach podstawowych, rejestr z pozoru błahych zdarzeń i dokumentacja ustaleń bardzo poważnych. Nie jest czytelnikowi podane wprost. W pierwszej chwili wiele treści wydaje się być żartem, ale po bardziej uważnej lekturze okazuje się wypowiedzią o sprawach zasadniczych. Mamy więc niby zwyczajny dziennik, ale w istocie otrzymujemy również tekst dający się zaliczyć do eseistyki naukowej. Eseistyki, bo nie publicystyki. W grę wchodzą refleksje merytoryczne, które nie są podane w postaci dziennikarskiej ani też jako tekst mieszczący się w formule scjentystycznej, czyli nauki zajmującej się nauką, nauką badającą samą siebie. Mamy zatem materiał ciekawy także z punktu widzenia czystego naukoznawstwa.
Z recenzji Leszka Jasińskiego
Tradycję takich narracji odnajdujemy w Oświeceniu, w opowiastkach filozoficznych Woltera, u naszego Ignacego Krasickiego, gdzie naiwny optymizm narratora zderza się z rzeczywistością. Inne źródło to Listy perskie Monteskiusza, Listy marokańskie Jose Cadalso czy Listy chińskiego filozofa Olivera Goldsmitha. Obce pochodzenie narratorów tych utworów pozwoliło autorom na kpiarski opis europejskich obyczajów i codzienności, zakwestionowanie ich oczywistości.
Osobliwością opowieści Kozłowskiego jest, że ich narrator zachowuje naiwny optymizm, pozostając kimś całkowicie zanurzonym w świecie, z którego się wywodzi. Nie mamy wątpliwości, że w tym przypadku świat przedstawiony jest światem narratora. Jest to świat mu bliski, ale jednocześnie nie przestaje go zadziwiać. Im bardziej narrator stara się bliskość potwierdzić, tym bardziej zaskakuje go swoją nieoczywistością, kruchością i umownością. Efekt obcości jest wynikiem nie tyle krytycznego, zdystansowanego stosunku do świata życia, ale właśnie naiwnego, upartego przekonania o możliwości przylegania do niego. Im bardziej narrator jest przekonany, że ma świat już oswojony, tym bardziej go zaskakuje.
Z recenzji Adama Komorowskiego
Tą odpowiedzią ma być wskazanie związków przyczynowych. Ponieważ pytania, które sobie stawia, dotyczą szeroko rozumianej codzienności, husserlowskiego „świata życia”, odkrywane przez narratora związki przyczynowe są najczęściej całkowicie przygodne. Świat naszego życia okazuje się wypełniony takimi przygodnymi związkami przyczynowymi. Ich uparte poszukiwanie, wyszukiwanie i konstatowanie nie prowadzi jednak od odnalezienia sensu. Prowadzi to paradoksalnego wniosku, że to co najbardziej bliskie, jest jakby najmniej sensu pozbawione.
Jak każda dobra groteska i satyra także narracje Kozłowskiego nie są pozbawione pewnego pedagogicznego zamysłu. Można traktować je jako pewną propozycję epistemologiczną. Mają one zachwiać wiarę, że naszej codzienności może zostać nadany jakiś sens z zewnątrz, na przykład przez politykę, religię czy psychoterapię. Tymczasem uwaga odkrywa głęboko przygodny charakter naszego świata życia. Kozłowski nie wyprowadza z tego wniosku o tragiczności absurdu. Przygodność u Kozłowskiego niekoniecznie jest absurdem. Między innymi dlatego, że uruchamia zdziwienie (które u Arystotelesa jest początkiem myślenia), które wyzwala uwagę. Ta uwaga sprawia, że rytuały codzienności (choćby spacer po krakowskim Rynku czy wyjazd na wakacje nad morze) nie są jedynie udręką powtarzalności, ale polem wolności dla nowych pytań.
Z recenzji Adama Komorowskiego
Ciekawa jest konstrukcja utworu. Mamy tu połączenie dziennika z zapisem myśli o sprawach podstawowych, rejestr z pozoru błahych zdarzeń i dokumentacja ustaleń bardzo poważnych. Nie jest czytelnikowi podane wprost. W pierwszej chwili wiele treści wydaje się być żartem, ale po bardziej uważnej lekturze okazuje się wypowiedzią o sprawach zasadniczych. Mamy więc niby zwyczajny dziennik, ale w istocie otrzymujemy również tekst dający się zaliczyć do eseistyki naukowej. Eseistyki, bo nie publicystyki. W grę wchodzą refleksje merytoryczne, które nie są podane w postaci dziennikarskiej ani też jako tekst mieszczący się w formule scjentystycznej, czyli nauki zajmującej się nauką, nauką badającą samą siebie. Mamy zatem materiał ciekawy także z punktu widzenia czystego naukoznawstwa.
Z recenzji Leszka Jasińskiego
Tradycję takich narracji odnajdujemy w Oświeceniu, w opowiastkach filozoficznych Woltera, u naszego Ignacego Krasickiego, gdzie naiwny optymizm narratora zderza się z rzeczywistością. Inne źródło to Listy perskie Monteskiusza, Listy marokańskie Jose Cadalso czy Listy chińskiego filozofa Olivera Goldsmitha. Obce pochodzenie narratorów tych utworów pozwoliło autorom na kpiarski opis europejskich obyczajów i codzienności, zakwestionowanie ich oczywistości.
Osobliwością opowieści Kozłowskiego jest, że ich narrator zachowuje naiwny optymizm, pozostając kimś całkowicie zanurzonym w świecie, z którego się wywodzi. Nie mamy wątpliwości, że w tym przypadku świat przedstawiony jest światem narratora. Jest to świat mu bliski, ale jednocześnie nie przestaje go zadziwiać. Im bardziej narrator stara się bliskość potwierdzić, tym bardziej zaskakuje go swoją nieoczywistością, kruchością i umownością. Efekt obcości jest wynikiem nie tyle krytycznego, zdystansowanego stosunku do świata życia, ale właśnie naiwnego, upartego przekonania o możliwości przylegania do niego. Im bardziej narrator jest przekonany, że ma świat już oswojony, tym bardziej go zaskakuje.
Z recenzji Adama Komorowskiego
Zobacz również
Update Required
To play the media you will need to either update your browser to a recent version or update your Flash plugin.